środa, 23 kwietnia 2014

Rozdział dwudziesty

Louis


Biegłem w jego stronę. Dobrze, że wyrobiłem sobie kondycję. Dzisiaj się przyda. Ten skurwiel od swojego tłuszczu po pięciu sekundach dostaje zadyszki. Dobiegłem do niego i wymierzyłem mu jeden z silniejszych ciosów w ryj. 
- Dobrze się bawiłeś? Szukaj sobie dziwek gdzie indziej! - powaliłem go na trawę. 
Kurwa, nie ma to jak rozpieprzać mu ryj właśnie w lesie. Może zostawię go dla wilków na kolacje, czy coś takiego? Uśmiechnąłem się pod nosem, że mam jeszcze nastrój na żarty. 
- Mógłbym zgłosić to na psy, to długo byś tam posiedział - kopnąłem go w brzuch. - Wyruchaliby cię z dwieście razy w twoje tłuste dupsko! - krzyknąłem, a echo rozniosło się po lesie. 
- Niezłe... - zakaszlał, łapiąc się za brzuch. - ... z niej niewiniątko. - wydusił. 
- Co kurwa?! - podniosłem go i przycisnąłem do drzewa. - Nie nudzi cię to kurwa?! - wydarłem się mu w twarz. 
Zacząłem go dusić, ale Liam odsunął mnie od niego. Nawet nie wiem, jak się tu znalazł. 
- Co ty odpierdalasz?! Zabije go kurwa! - wydarłem się. - Puść mnie, do chuja! - wyrywałem się mu, ale to na nic. 
Drake leżał bezwładnie pod drzewem, dusząc się własną krwią. 
- Nie umrzesz, skurwysynie. Będziesz się męczył. Do końca swojego pojebanego życia - kopnąłem go w klatkę piersiową. 


***


Wbiegłem do domu niczym torpeda. Chyba jeszcze nigdy nie byłem tak wkurwiony. Dobrze, że Kate była u swojej przyjaciółki. Wiem, że nic jej nie grozi, a teraz mam czas tylko dla siebie. Położyłem się na kanapę w salonie i złapałem się za czoło. Myślę, że nikt Drake'a nie znajdzie. Dobrze go schowaliśmy, przywiązanego do metalowego słupa w jakimś ledwo stojącym domku letniskowym, bezbronnego i unieruchomionego, także kurwa nikt go nie usłyszy. Jutro do niego pojadę i zacznę go torturować. Jak ja dawnego tego nie robiłem. Stop. Nigdy tego nie robiłem, jednak fajnie jest spróbować czegoś nowego. Usłyszałem, że dzwoni mój telefon. Nie miałem ochoty z nikim gadać, ale może to coś ważnego. Nie spojrzałem na wyświetlacz. Byłem bardzo wkurwiony i jak najszybciej chciałem zakończyć tą rozmowę z osobą po drugiej stronie.
- Halo! - krzyknąłem w słuchawkę.
Nic... kompletna cisza. Chciałem już się rozłączyć, ale usłyszałem głos Nicole pod drugiej stronie.
- Louis... nie chcę żebyś był zły... - powiedziała takim głosem jakby miała się rozpłakać. Nie! Nie! Nie płacz!
- Nie... kochanie, nie jestem zły. Przepraszam, ale to był dla mnie trudny dzień i chciałbym odpocząć. Przepraszam, że tak  na ciebie naskoczyłem... Coś się stało? - zacząłem masować swoją skroń. Idioto, sprawdzaj następnym razem kto dzwoni!
- Dzwonię po to aby przeprosić cię za mojego tatę.. - szepnęła.
- Nic nie szkodzi, jakoś się tym nie przejąłem... - uśmiechnąłem się. - Jak się czujesz?
- Wiesz... bo ja... tęsknie za tobą.. - odparła a ja zamknąłem oczy aby delektować się tymi słowami, które właśnie wypowiedziała.
- Ja też... Pogadamy jutro, idź spać bo jest późno. Pamiętaj, że cię kocham.
- Dobranoc - rozłączyła się.
Czy tak będzie zawsze? Czy usłyszę od niej te dwa cholerne słowa, które dają mi tyle szczęścia?
I znowu dźwięk mojego dzwonka. Może chce żebym przyjechał? Nie spojrzałem na wyświetlacz, bo czułem że to Nicole.
- Nie możesz zasnąć kochanie? - powiedziałem czule.
- Och Louis minęło trochę czasu i tak mam kłopoty ze spaniem - usłyszałem ochrypły damski głos, który akurat nie należał do Nicole. Elena?!
- Elena? Nie sądziłem, że to ty, myślałem, że to N... nieważne zresztą, co chcesz? - spochmurniałem. 
- Chciałam wiedzieć co u ciebie i czy myślisz jeszcze trochę o mnie - czułem jak się uśmiecha.
Pamiętam jej pełne wargi, długie, proste, blond włosy, te długie nogi, o których mogłaby pomarzyć każda modelka i te ciało... Pokręciłem głową. O czym ty myślisz napalony kutasie?! Masz Nicole i ona cię potrzebuje niż te jebane babsko, które było na każde twoje zawołanie kiedy miałeś ochotę na seks - zadrwiła ze mnie moja dobra strona.
- Jest w porządku, bez zmian - warknąłem. Nie będę chyba jej kurwa mówił o moim szczęściu co nie? No, póki co tego szczęścia nie ma.
- Może się spotkamy? Jesteś jakiś sztywny, a ja zawsze wiedziałam jak temu zaradzić - zaśmiała się seksownie do słuchawki.
- Nie, dobranoc - rozłączyłem się i poszedłem na górę do pokoju. Muszę się wreszcie zdrzemnąć. Za dużo przeżyć jak na jeden dzień.


Kilka dni później
Wieczór



Kolejny pracowity dzień, ostatnio nie miałem czasu żeby zajrzeć do Drake'a. Mam nadzieję, że już do cna się odwodnił, a co najważniejsze - nie uciekł. Byłem zajęty odpracowywaniem mandatów i został mi już ostatni. Oby tylko Gerard nie wjebał mi kolejnego.
Kate nie było w domu. Martwiłem się, bo Colin jest do wszystkiego zdolny, jednak wiedziałem, że jest pod dobrą opieką. Ah te babskie wieczory.
Nie mam nawet pojęcia co się dzieje z Nicole. Przecież wie, że może do mnie zadzwonić, ja zresztą też mogłem dać jakiś sygnał, że żyję jednak nie chciałem się narzucać. Chcę żeby się wyciszyła, przemyślała, a ja tak czy siak jej pomogę, nawet nie musi mnie prosić. Jedyne o czym teraz marzyłem to prysznic, chciałem się jakoś odświeżyć.
Po prysznicu poszedłem do pokoju i wciągnąłem na siebie moje ulubione bokserki. Krople wody po udanym prysznicu nie zostały do końca starte, bo lubiłem jak woda spływała po moim ciele. Zszedłem na dół żeby napić się schłodzonego piwa, które już od rana czekało na mnie z utęsknieniem, ale musiałem sięgnąć po swój telefon, który dzwonił już od jakiejś chwili.
- Halo? - powiedziałem zachrypniętym głosem. Ostatnio coraz częściej mam skrzeczący głos.
- Hej... - usłyszałem delikatny głos Nicole. Moje serce zaczęło mocniej bić.
- Cześć - odpowiedziałem.
- Jesteś zajęty?
- Nie, a coś się stało? - zapytałem zmartwiony.
Usłyszałem jak oddycha. Nagle ktoś zaczął pukać do drzwi.
- Poczekaj chwilę - powiedziałem pospiesznie i podszedłem do drzwi przeczesując swoje włosy. Serio nie miałem ochoty na gości. Jednak nie spodziewałem się takiego gościa. Czy to sen?
Opuściłem telefon i przetarłem oczy, a ona z lekkim nieśmiałym uśmiechem wpatrywała się we mnie.
- Co ty tu robisz o tak późnej porze? - wpuściłem ją do środka nie spuszczając z niej wzroku.
- Mama mnie przywiozła, bo ja tęskniłam i wiem już czego chcę - odpowiedziała pewniej niż kiedykolwiek słyszałem.
Czekałem na to co zamierza mi powiedzieć.
- Chcę... chcę przezwyciężyć swój lęk, wiem, że mi pomożesz. Nie chcę żebyś cierpiał z mojego powodu. Nie chcę żebyś myślał, że ten związek nie ma sensu. Kocham cię i pragnę... - spuściła wzrok.
Podszedłem do niej i uniosłem jej podbródek żeby na mnie spojrzała.
- Należę tylko i wyłącznie od ciebie. Skradłeś mi serce. Chcę oddać się dzisiaj tobie. Chcę pokonać swój lęk.
Nie sądziłem, że kiedykolwiek coś takiego od niej usłyszę. Czy to oznacza, że seksik wchodzi w grę? Nie muszę jej do tego zmuszać?
- Jeżeli nie chcesz, to nie musimy tego robić.
- Zamknij się i mnie pocałuj - szepnęła, a ja uniosłem tylko brwi i nie zastanawiając się już dłużej pocałowałem ją w jej idealne wargi. Tak brakowało mi smaku jej ust. Jej skóry. Jej całej.
Była jak narkotyk, którym nie można było się nasycić do końca. Potrzebowałem tylko i wyłącznie Nicole. Nic mnie nie obchodziło. Myślałem, że już nigdy nie poczuję jak to jest całować właśnie ją.
Chwyciłem ją za  włosy i uniosłem ją tak, aby zaplątała swoje nogi wokół moich bioder. Przygwoździłem ją do ściany, a ona objęła moją szyję swoimi drobnymi dłońmi.
- Dlaczego to trwało tak długo? - zapytałem opierając swoje czoło o jej. Oboje ciężko oddychaliśmy.
- Wybacz mi - szepnęła, a ja ponownie złączyłem nasze usta. Koniec rozmów. Tak długo czekałem na tę chwilę.
Dawno tego nie robiłem i czuję jakby to miał być mój pierwszy raz. Dokładnie był. Pierwszy raz z dziewczyną, którą kocham. Postawiłem ją na ziemię, a ona odepchnęła mnie lekko i zaczęła ciągnąć w stronę mojego pokoju. Oblizałem dolną wargę i spojrzałem na jej tyłeczek. Mmm.
Gdy weszliśmy do pokoju, pchnąłem ją na łóżko po czym od razu znalazłem się nad nią przyglądając jej się uważnie. W jej oczach widziałem strach, a zarazem ciekawość, a co najważniejsze miłość. Tyle emocji w jednej chwili.
Uśmiechnąłem się, a ona złączyła nasze usta, ręką zacząłem zjeżdżać w dół jej brzucha aż trafiłem do spodni. Bez żadnych niepotrzebnych kłopotów poradziłem sobie z nimi. Wsadziłem dwa palce za gumkę jej majtek a ona spięła się.
- Spójrz na mnie - szepnąłem, a ona otworzyła swoje piękne oczy, które do tej pory były mocno zaciśnięte. - Ufasz mi?
Skinieniem głowy poinformowała mnie, że właśnie tak jest. Zjechałem wokół jej ud i odnalazłem jej łechtaczkę. Zacząłem kreślić kółka a także wsłuchiwać się w jęki Nicole. Wiedziałem, że to się jej spodoba.
Pozbyłem się na dobre jej majtek, żeby ułatwić mi moje słodkie " tortury". Całując jej szyję wsadziłem dwa palce do środka jej pochwy i zacząłem delikatnie nimi poruszać szukając jej słabego punktu.
Szybki oddech i ciche jęki Nicole, powodowały u mnie takie kurewskie podniecenie, że nikt nie mógł sobie tego wyobrazić.
- Louis kurwa nie drocz się ze mną tylko zrób to! - krzyknęła jęcząc.
Uniosłem brwi w totalnym zaskoczeniu i rozbawieniu.
- Taka chętna i taka niecierpliwa. Za chwilę kochanie - pocałowałem ją w usta i wyjąłem palec z jej pochwy po czym wsadziłem go sobie do ust i zacząłem ssać.
Spojrzałem na Nicole, a ona przyglądała mi się uważnie próbując unormować oddech.
- Chcesz? - zapytałem przystawiając jej do twarzy a ona przecząco pokręciło głową.
Wsadziłem ręce za jej koszulkę i posadziłem sobie na brzuch gdyż już leżałem. Chciałem żeby poczuła jak mnie w tej chwili podnieca. Nicole otarła się tyłkiem o moje krocze. Wiedziałem na co tak uciążliwie czeka. Jest taka słodka.
Zeszła z moich kolan i zaczęła majstrować przy bokserkach, pomogłem jej z tym bo widziałem, że nie najlepiej sobie z tym radzi.
Po kilku minutach moja i jej bielizna była porozrzucana po całym pokoju, a my byliśmy kompletnie nadzy. Nicole zakryła rękami swoje piersi i spojrzała na mnie, a potem w dół mojego brzucha z otwartą buzią.
- Tak, wiem kochanie, że jest duży, a za to jaki waleczny. Nie bój się - pogłaskałem ją po policzku i zabrałem jej dłonie z jej piersi. - Nie zakrywaj ich, są doskonałe - szepnąłem uwodzicielsko, a temperatura w pokoju coraz bardziej rosła. Ułożyłam ją delikatnie na łóżku.
Uśmiechnęła się do mnie, a na jej twarzy znalazł się ten dobrze mi znany rumieniec. Chwyciłem za foliową torebkę rozrywając ją i naciągając na swoją długość. Nicole zacisnęła pięści na kołdrze a także zamknęła oczy.
- Ej - szepnąłem.
Otworzyła oczy i patrzyła się w moje.
- Nic na siłę - powiedziałem z troską.
- Zrób to, proszę - powiedziała.
Westchnąłem i nacelowałem w nią po czym powoli się wsunąłem. Nie ruszyłem się, ponieważ się skrzywiła. Nie byłem całkowicie w niej zanurzony, jednak żeby nie tracić na czasie zacząłem kręcić kółka, a Nicole słodko jęczała w moje usta kiedy ją całowałem.
- Dalej - jęknęła.
A ja zacząłem lekko zwiększać tempo, zatapiając swojego członka coraz głębiej i delektując się tą chwilą. Mógłbym się przyzwyczaić do takiego spokojnego bzykanka.
Nicole coraz jęczała i wymawiała moje imię. Miała zamknięte oczy. W tej chwili wyglądała tak cholernie seksownie, chyba nigdy się nią nie nasycę.
Właśnie tak wyglądał nasz seks. To nie było pieprzenie się jak z każdą. Ja się z nią w tej chwili kochałem i chciałem żeby to trwało wiecznie. Poczułem jak Nicole zaczyna unosić swoje biodra żebym dalej w nią wszedł.
- Dojdź dla mnie skarbie - zacisnąłem swoje powieki. - No dalej.
Poczułem, że cała przyjemność zaraz ze mnie eksploduje, po czym oboje "wybuchliśmy" rozkoszując się tą chwilą i czystą przyjemnością. Jeszcze kilka razy się w niej poruszyłem po czym opadłem na nią.
Dalej byliśmy złączeni, chciałem się już poruszyć jednak ona przytrzymała mnie przy sobie. Przyjemnie. Nie wychodząc z niej oparłem swój ciężar na swoich rekach i z uśmiechem na twarzy potarłem swoim nosem o jej.
- I jak? - zapytałem.
- To było... - wzdychała - Aaahh.
- Jedyne takie rarytasy z Louisem Tomlinsonem - wyszczerzyłem się a ona zachichotała. Piękny dźwięk.
Powoli rozłączyłem nasze ciała i położyłem się obok Nikki, oplatając jej ciało swoimi ramionami a także przykrywając nas kołdrą.
Usłyszałem jak ziewa. Też byłem wykończony, ale z radością mogłem iść spać, wiedząc, że jutro obudzę się obok mojej bogini.

***

Przetarłem oczy i odwróciłem w głowę w stronę mojej dziewczyny. Mojej. Ciężko mi w to uwierzyć, że wczoraj przyszła do mnie i przeszła przez ten cały ból. Jest taka kochana. Nicole ścisnęła kurczowo moje ramię i chyba zaczynała się budzić.
- Dzień dobry - pocałowałem ją w czoło. 
Dziewczyna bez słowa wtuliła się leniwie w moje ciało. 
- A to za co? Miłe powitanie - uśmiechnąłem się. 
- Po prostu cieszę się, że jest już jak dawniej. Bynajmniej może być jak dawniej, będę się starać bardziej budować moją oazę spokoju.
- Ja też, a także ci w tym pomogę - przytaknąłem. - Wyspałaś się? 
- Ummm, nie powiem, że nie, ale przez sen parę razy mnie kopnąłeś i zabrałeś kołdrę jak małe dziecko - spojrzałem na nią znacząco. - Żartuję, dobrze - zachichotała. - Z tobą zawsze dobrze. 
Wstałem z łóżka i  zacząłem ściągać kołdrę z Nicole. 
- Mógłbym patrzeć godzinami jak śpisz, ale teraz na prawdę zabieram ci kołdrę, ściemniaro - zniżyłem głos, a Nicole widocznie poczuła się skrępowana, bo była naga. 
- Louis... Nie mam na sobie ubrań! - warknęła. 
- Przecież już uprawialiśmy seks, nie krępuj się. Nie są ci potrzebne, nawet bez nich jesteś piękna  - położyłem się obok niej, a kołdra zasłaniała już tylko jej dolne partie ciała. - Kocham twoje ciało - przejechałem kciukiem po jej pełnych wargach. - Długo na to czekałem - podniosłem się na ramionach i spojrzałem na jej lekko rozwarte usta. 
Usłyszałem dźwięk sms'a swojego telefonu, leżącego gdzieś na parterze. 
- A teraz przepraszam, zejdę na dół, a ty lepiej się ubierz - spojrzałem na porozrzucane ubrania na podłodze. - Chyba, że chcesz żebym przeleciał cię w kuchni - uśmiechnąłem się pod nosem, na co ona się zarumieniła. 
Telefon leżał w kuchni. 

Od: Liam
Powinniśmy sprawdzić co dzieje się z Drake'iem. Spotkajmy się tam o 13. 

Nie odpisałem, dobrze wiedział, że tam będę. Tylko na razie chcę cieszyć się Nicole. Jest taka seksowna. Nie mogę oprzeć się tego, żeby powtórzyć wczorajszą noc teraz, obojętnie gdzie. Wiem, że muszę się hamować, bo ona nie jest maszyną do seksu, a ja nie jestem przyzwyczajony do delikatności. Ale będę się starać, bo warto. Nikki dołączyła do mnie, tym razem niestety ubrana. Miała roztrzepane włosy i była uśmiechnięta. Nareszcie, po takim czasie widziałem u niej uśmiech. 
- Myślę, że jesteś głodna. I na pewno jesteś obolała... - zwróciłem uwagę na to jak się porusza. 
- Jest dobrze, Louis - wyprostowała się, starając się pokazać mi, że ma rację. 
- Mnie nie oszukasz kochanie. 
Po tych słowach wziąłem dziewczynę na ręce i położyłem na kanapie. 
- Zrobię ci chociaż gorącą herbatę - szepnąłem jej do ucha. 
- Mam cholernie opiekuńczego chłopaka. Dziękuję - przyciągnęła mnie do siebie i złożyła delikatny pocałunek na ustach.
Wykorzystując okazję przedłużyłem tą chwilę, łącząc nasze języki. Nicole położyła dłonie na mojej twarzy, a ja przygryzłem jej wargę. Szybko jednak odsunęła się ode mnie, a ja spojrzałem na nią zaniepokojony. Może przesadziłem? 
- Ym, herbata - spojrzała w stronę kuchni. - Wiesz, jestem obolała - zachichotała. 
Zerwałem się z kanapy i spojrzałem w jej oczy. 
- Nie wykorzystuj mojej dobroci - uśmiechnąłem się i ruszyłem do kuchni.
Zatrzymało mnie jednak pukanie do drzwi. Nie zdążyłem do nich podejść, a ktoś wszedł do mojego domu bez zbędnego czekania. Stałem tak jak wryty. To była Elena. Co ona tu do chuja robi? 
- Cześć! - zaszczebiotała. - Co u ciebie, stary, mhm, przyjacielu? - odchrząknęła znacząco i pocałowała mnie w policzek.
To ma być powitanie? Chyba poprzestawiało jej się w głowie. 
- Przepraszam, co ty tu robisz? - starałem się być opanowany. 
Elena jakby nigdy nic usiadła na kanapie na przeciw Nicole i robiła z siebie idiotkę. Nic się nie zmieniła. 
- Ups, przeszkodziłam w czymś? Nie chciałam... - uśmiechnęła się fałszywie. - Elena - wystawiła dłoń do Nikki. 
O dziwo, dziewczyna odwzajemniła gest.
- Nicole -  uścisnęła jej dłoń, jednak nie była zadowolona. 
- Poważnie, stęskniłam się - nie zwracała już uwagi na Nikki, tylko pożerała mnie wzrokiem. Chyba nie dociera do niej, że było i minęło. - Brakuje mi naszych zabaw! - zachichotała. - Um, Louis nic ci o mnie nie wspominał? - spojrzała w stronę Nicole. 
- Elena! - uniosłem głos. - Jaki masz cel? Po co tu przyszłaś?! - warknąłem. 
Moja dziewczyna siedziała z nią prawie twarzą w twarz i o dziwo nic złego jeszcze nie powiedziała. Cisza przed burzą. 
- Ouuh, uwielbiam to jak się denerwujesz. Zawsze cholernie mnie to podniecało - przygryzła wargę. 
W tym momencie Nicole wstała i nawet na mnie nie spojrzała. 
- Myślę, że nie jestem wam teraz potrzebna. Dobrej zabawy! - fuknęła i wyszła. 
Cholera. Teraz powinienem za nią wyjść. To oczywiste, że powinienem jej to wytłumaczyć. Wybiegłem za nią, rzucając Elenie wrogie spojrzenie.
- Nicole! Daj mi to wytłumaczyć! 
- Tu nie ma czego tłumaczyć - zwolniła krok. 
- Proszę, przestań - wziąłem jej twarz w dłonie. - Ona była... - nie dała mi dokończyć. 
- Nie Louis! Ona jest! Jest w twoim domu! I do cholery idź tam. Chodziło o to, żebym mogła dać ci dupy, a ty wracasz do starego życia? To wracaj. - powiedziała cicho, a w jej oczach zakręciły się łzy.
Wyrwała się z mojego objęcia i zostawiła mnie. Kolejny raz. Kurwa! Mam nadzieję, że Nicole sama to sobie poukłada. Teraz to nic nie da, jeśli do niej pójdę, bo i tak mnie nie wysłucha. Wróciłem do domu, a Elena siedziała okrakiem na sofie.  Coś czułem, że długo nie będzie dobrze, ale żeby aż tak szybko?!
- Nie żartuj, że zniżyłeś się do poziomu takich nastolatek? - wstała i zrzucając swoje szpilki, ruszyła w moją stronę. - Masz szczęście, że wróciłam - przejechała dłonią po moim torsie, przyciskając swoje ciało do mojego. - Jesteś taki spięty.
- Co ty odpieprzasz?! - szybko ją od siebie odsunąłem. 
Elena zdawała się nie być zrażona moim zachowaniem i zaczęła rozpinać guziki swojej czarnej koszuli. 
- Pamiętasz, jak robiliśmy to codziennie? Możemy do tego wrócić. - zrzuciła koszulę i rozpinała mój rozporek.
Jestem facetem, więc to normalne, że mnie to podniecało. Teraz to pracował tylko mój kutas, mózg nie. Oblizałem usta, a moja ręka wędrowała do jej piersi, gdy przypomniałem sobie, że nie mogę tego zrobić. Elena to tylko zabawka. Nie, nie. Nie chcę wracać do starego życia. Kocham Nicole. Odsunąłem się od niej i sięgnąłem po butelkę wody stojącej na ladzie. Wziąłem łyk i spojrzałem na Elenę. Stała tam w staniku i krótkiej spódnicy, czekając na mój ruch. Podałem jej koszulę i skierowałem do drzwi. 
- Staram się być miły. Elena nie pieprz mi tego co teraz mam! Znajdź sobie inną męską dziwkę - otworzyłem jej drzwi, a ona już w koszuli, jednak nie do końca zapiętej wpiła się w moje usta. Staliśmy tak przez chwilę.
- Do zobaczenia, Louis - powiedziała i odeszła, kręcąc biodrami jak najlepiej się da. 
Trzasnąłem drzwiami i opadłem na fotel. Co to miało być? To jest chore. Wcześniej codziennie szukałem przygód i miałem same problemy. Może czasem były z tego przyjemności, ale ja nie chcę do tego wracać. Nie muszę niczego szukać, bo to co najważniejsze zawsze było blisko mnie. Nicole. Miałem jednak poplątane myśli, bo z jednej strony ciągnie mnie do seksu z Eleną. Chyba nie dam rady zmienić już swojej natury. Nie usiedzę tu w domu. Zabrałem klucze od samochodu i ruszyłem do miejsca, gdzie ostatnio złapaliśmy Drake'a. Liam też pewnie tam będzie, ale jest 12, więc mogę sam się z nim pobawić. 
Dojechałem na miejsce i odetchnąłem głęboko. "Zaczynamy" - pomyślałem.

***

Otworzyłem stare, drewniane drzwi altany, o ile można to tak nazwać. Znaleźliśmy to po tym jak Diana go "zwabiła". Chyba nie zostawię go w hotelu. Siedział tam skuty przy metalowym słupie i chyba nawet nie zauważył, że ma gościa. Rzygać mi się chce jak na niego patrzę. 
- Wstawaj, księżniczko - kopnąłem go w brzuch. 
Tak to ja lubię odreagowywać. 
- Mówię kurwa wstawaj - oddałem mu drugi cios i w tym momencie się do mnie odwrócił. - Dobrze się spało? - zadrwiłem. 
Jego twarz była czerwona, a oczy poobijane, więc może nawet mnie nie rozpoznał. 
- Widzę, że podoba ci się ta miejscówka. Posiedzisz tu jeszcze parę dni w ramach urlopu. Zawsze byłeś przepracowany. Pracowałeś tak ciężko i tak kurwa uczciwie, że dobierałeś się do bezbronnych dziewczyn! - kopnąłem go w żebra i w tym momencie do głowy przyszedł mi pewien pomysł. 
Odkułem jego brudne łapy i rozejrzałem się po pomieszczeniu. Zdawało mi się, że była tu mini łazienka. Ten skurwiel nie zdąży uciec, więc szybko odkręciłem wodę w wannie i wróciłem do Drake'a. Usiadłem na pobliskim krześle i patrzyłem jak stara się wstać. 
- Nie trudź się, zaraz ci pomogę. 
Wyjąłem z paczki papierosa i odpaliłem, a w pokoju zrobiło się o wiele jaśniej. Uklęknąłem obok niego i patrzyłem prosto w jego przekrwione oczy.
- Fajnie było? Wiesz, że za to co jej zrobiłeś, to na tym świecie nie masz już życia? Możesz uciec nie wiadomo gdzie, ale ode mnie i tak już nie uciekniesz. 
- Nie... nie wiesz... - starał się złożyć słowa.
- Co tam bełkoczesz? Może ci zimno? Ja cię ogrzeję - warknąłem i przyłożyłem mu palącego się papierosa do rozciętej brwi. 
Drake gwałtownie zaczął się szamotać i syczeć z bólu, a dla mnie była to cholerna satysfakcja. Przycisnąłem papierosa jeszcze mocniej, a gdy zgasł rzuciłem go na jego ubrania. 
- Wstawaj - powiedziałem spokojnie. - Wstawaj kurwa! - tym razem krzyknąłem. 
Widziałem, że się podnosi, ale w takim tempie to ja się nie doczekam. Szarpnąłem nim i zaciągnąłem do łazienki, bo on ledwo stał na nogach. 
- Teraz ci pewnie za gorąco co? Jaki ty biedny. Postaram się spełnić twoje wymagania - zniżyłem głos. 
Złapałem go za tył głowy i wepchnąłem ją do wody. Starał się odeprzeć rękoma ale nie był zbyt silny. Zniżałem jego głowę coraz niżej i niżej, aż dotknęła dna. Czułem jego pulsującą krew i wiedziałem, że zaraz straci przytomność. W tym momencie ktoś odciągnął mnie od wanny, jednak Drake już się nie ruszał. Nowa opcja spania, teraz w wodzie. 
- Co ty odpieprzasz? - krzyknął Liam. 
- Fajnie, że jesteś, ale już się z nim nie pobawisz, zasnął biedaczek - zaśmiałem się. 
- Zachowujesz się, jakbyś powinien trafić do psychiatryka. Nie przesadzasz? 
- Liam. Nie, nie przesadzam. To co on zrobił Nicole było fair? Nie rób jaj. 
- Dobra okej, już wiem dlaczego się tak zachowujesz. Ale musisz uważać. Nie powinieneś teraz trafić do więzienia, a to możliwe jeśli nie będziesz ostrożny. 
- Okej, nie wygłaszaj wykładów. Spóźniłeś się, więc chodźmy już stąd. 
Liam rzucił ciało Drake'a na brudną podłogę, a ja pokręciłem głową.
- Mogłeś go tak zostawić. 
- Przecież chcesz się z nim jeszcze pobawić - uśmiechnął się wrednie.
- Co racja to racja, a teraz wracajmy, muszę się odstresować - odparłem zrezygnowany wychodząc z domku letniskowego.
- Co jest? - zapytał wsiadając do samochodu a ja obok niego.
- A zaczęło się tak...



Nicole


Robiło się coraz chłodniej, a ludzie przechodzący obok patrzyli na mnie ze współczuciem. Zawsze lubiłam przychodzić do tego parku i po prostu sobie popłakać. Czy tak zawsze będzie? Czy on naprawdę mógłby mnie tak wykorzystać? Czy ona była jego zabawką z "poprzedniego życia"? Co ja pierdolę, on się nie zmienił. Wiedziałam, że tylko czekał na to aby dobrać mi się do majtek. 
Nie radzę sobie. Moja psychika wisi na włosku. Potrzebuję go z jednej strony. Ten cały gwałt śni mi się po nocach. Wciąż widzę tę jego ohydną twarz i to jak mnie potraktował. Potem już o niczym nie myślałam. Działo się co chciało.
Potrząsnęłam głową. Jednak dzisiaj nie śniło mi się to, ponieważ wiedziałam, że obok jest Louis. Wreszcie się dzisiaj wyspałam. Jestem cholernie zła na niego, nie chcę już więcej cierpień, a także nie chcę już o tym myśleć. Wstałam z ławki i spojrzałam na wyświetlacz swojego telefonu. Kurwa! 14.51. Siedziałam tu prawie dwie godziny! Przesunęłam po ekranie kciukiem.

Do: Mama
Przyjechałabyś po mnie do Diany tak gdzieś o siódmej wieczorem? 

Mama nie wie, że spędziłam noc z Lou. Powiedziałam jej, że muszę z nim porozmawiać, a na noc pójdę do Diany. Miałam też taki zamiar, no ale cóż.

Od: Mama
W porządku skarbie, tylko pamiętaj, że jutro wracasz już do szkoły. x

Wywróciłam oczami i starłam ostatnią łzę, która znajdowała się na moim policzku. Skierowałam się do domu Diany. To jakieś piętnaście minut drogi z parku, jednak wolałam ją powiadomić, więc nie zaszkodzi zadzwonić. 
Odebrała dopiero po czwartym sygnale. To do niej podobne.
- Halo?! - krzyknęła w słuchawkę tak żebym mogła odsunąć ucho. Jeju. W tle słyszałam jakieś wrzaski i krzyki, może ogląda film?
- Ummm... Hej.
- Nicole?! Poczekaj chwilę - krzyknęła znowu do słuchawki a ja czekałam. Słyszałam, że hałas się zmniejszył. - Nicole? Dlaczego tak długo się nie odzywałaś?! Jak się czujesz? - zapytała.
- Nie musisz tak już krzyczeć. Bywało lepiej - pociągnęłam nosem. - Gdzie jesteś? Chciałam się spotkać - kopnęłam kamień, który znalazł się w zasięgu mojej stopy.
- Nie wiem czy to teraz możliwe, ponieważ jestem z Liamem i oglądam jak twój chłoptaś się ostro napierdala na ringu.
Zamarłam. Stanęłam i patrzyłam w jeden punkt. Wszystko wokół mnie zaczęło się kręcić.
- Co ty mówisz? Gdzie jesteś?
- Nie wiem czy chciałabyś tu przyjechać - odparła.
- Podaj adres, proszę.
Westchnęła zirytowana.
- Zgoda.



***


Nigdy dotąd nie byłam w tej części Doncaster. Dużo ryzykowałam przyjeżdżając tu sama, jednak Diana obiecała, że poczeka na mnie pod wejściem do magazynu, gdzie rozgrywa się nielegalny boks.
- Tutaj! - krzyknęła Diana w moją stronę machając ręką żebym ją dostrzegła.
Uśmiechnęłam się lekko i podbiegłam do niej.
- Jest cały? - zapytałam pospiesznie. Chociaż chyba należałoby mu się żeby teraz dostał. Za bardzo mnie to wszystko kosztuje żeby teraz tutaj być.
- Może tam z dwa razy dostał. Jest niezły, ale walka się zaraz kończy, więc nie wiem po co tu przyszłaś - zmarszczyła brwi.
Zignorowałam to co powiedziała i weszłam do środka rozglądając się. W pomieszczeniu było czuć dym papierosowy. Zakryłam nos dłonią, bo nawet nie dało się tu normalnie oddychać.
- Gdzie jest szatnia męska? - zapytałam patrząc na Dianę i przekrzykując ryki tłumu.
- Nie gadaj, że tam pójdziesz - zarumieniła się. - Ale chodź. - złapała mnie za rękę i zaprowadziła pod drzwi. Pewnie już nie raz tutaj była.
- Dzięki, jednak chciałabym porozmawiać z nim w cztery oczy.
Dziewczyna przytaknęła i poszła do Liama, który siedział przy barze, a ja weszłam do kompletnie pustej szatni męskiej. Usiadłam na jednej z ławek i czekałam aż pojawi się Louis. Żeby się czymś zająć zaczęłam bawić się swoimi palcami. Zastanawiałam się co ja mu powiem, bo teraz serio nie wiem po co tu przyszłam. Z zamyślenia wyrwał mnie dźwięk otwieranych drzwi, a w nich stał Louis bez koszulki i nieźle spocony a także całkiem zszokowany moim widokiem. Wstałam i wpatrywaliśmy się w siebie przez chwilę.
- Co ty tu robisz? - jego głos był niski. Jest zły?
- Dlaczego walczysz na tym ringu? Co robiła w mieszkaniu ta kobieta? - rzuciłam od tak te dwa pytania, które w sobie dusiłam. - Kiedy skończysz mnie ranić?! - krzyknęłam a on spiął się bardziej a jego oczy pociemniały. No nieźle, jest wkurwiony i to porządnie.
- Dlaczego wy kurwa wszyscy mnie obwiniacie, jakbym ja był wszystkiemu winien przez ostatnie wszystkie dni?! - rzucił na ziemię rękawice bokserskie, które trzymał w rękach i szedł w moją stronę, a ja się powoli cofałam. Kurwa Nicole, nie bądź tchórzem. 
Zacisnęłam pięści i spojrzałam na niego pewniej jednak dalej jego złość mnie onieśmielała.
- Jakie masz wytłumaczenie na temat Eleny czy jak jej kurwa tam?! Powiedz szczerze Louis, byłam kolejną dziwką. Chciałeś mnie przelecieć - prychnęłam. - Nic a nic się nie zmieniłeś.
- Co kurwa? - zmrużył oczy i zamknął dystans między nami. Przygwoździł mnie do ściany, mocno złapał za moje nadgarstki i uniósł mi je nad głowę przyciskając do ściany.
- Aa.. - jęknęłam z bólu, ale on był w furii. 
- Nic się nie zmieniłem? Jesteś kolejną dziwką?! Przestań pierdolić i spójrz wreszcie ile ja staram się dla ciebie zrobić! - krzyknął a mi zaczęły trząść się nogi. Nagle wszedł ktoś do szatni a Louis odwrócił się w jego stronę nie odrywając mnie od ściany.
- Wypierdalaj stąd fagasie albo zaraz stracisz kutasa - warknął tak, że moje skronie zaczęły pulsować. Osobnik płci męskiej wyszedł, a był moją jedyną nadzieją na ucieczkę przed psycholem nazywającym się moich chłopakiem. Chyba.  Strasznie się go bałam w tej chwili. Coraz bardziej bolały mnie nadgarstki.
- Staję na głowie żeby zapewnić ci bezpieczeństwo, chcę ci pomóc dojść do siebie, bo cię kurwa kocham. Zmieniłem się dla ciebie. Nie ćpam i nie szukam sobie innych panienek, bo mam ciebie a ty nie potrzebnie słuchasz tego co gada Elena, chciała cię sprowokować a ty się tak łatwo nabrałaś!
Nagle odebrałam mu mowę.
- Tak? A co potem robiliście jak wyszłam hm? - pisnęłam, ponieważ zacisnął bardziej uścisk. 
Uniósł rękę żeby mnie spoliczkować, jednak nie zrobił tego, ponieważ z moich oczu zaczęły lać się wielkie, słone łzy. Jego twarz złagodniała i widać było panikę.
- P..przepraszam - zaczął się jąkać, ale to na mnie nie działało. Chciałam stamtąd uciec jak najszybciej. Bałam się go. Zaczęłam się wycofywać a on złapał mnie za ramię.
- Nie.. Nicole, błagam nie odchodź, nie teraz, nie chciałem cię uderzyć - padł na kolana i zaczął iść w moją stronę. Właśnie chciał to zrobić. Prawie mnie uderzył. On. Jak mógł mnie tak skrzywdzić. Objął moje nogi przez co wylądowałam na jego kolanach.
- Wybacz mi, proszę wybacz Nicole - schował twarz w moich włosach i słychać było jak głos mu się załamał. Czy on płakał? Ja jednak nie mogłam wydusić żadnego konkretnego zdania. Nawet się od niego nie odpychałam.
- Powiedz coś - spojrzał na mnie ze łzami w oczach, a moje serce pękło. Mój Louis. Nie mogłam patrzeć na niego w takim stanie, nie potrafię się na niego gniewać, ponieważ to wszystko co teraz mi powiedział - w brutalny sposób rzecz jasna. To miał rację. Jestem taka głupia.
- Dobrze - szepnęłam a on zamknął oczy i odetchnął z ulgą po czym niepewnie pocałował mnie w usta. Coś niesamowitego. Louis pocałował mnie tak nieśmiało jak nigdy w życiu, jednak ja pocałowałam go pewniej i oboje zapomnieliśmy o tym co właśnie się wydarzyło.



***


Kończyłam już pić mojego shake'a czekoladowego. Uwielbiałam przychodzić do tej lodziarni. Louis wrócił z łazienki i widać było, że się odprężył gdy mnie ujrzał, ponieważ ostatnim razem gdy przyszedł to mnie nie zastał. Nie wiem czemu tak się denerwował. Drake przecież jest złapany.
Usiadł naprzeciw mnie i dopijał swojego shake'a truskawkowego i zawzięcie z kimś dyskutował przez telefon.
- Nie może być - pobladła mu mina.
Co nie może być? Co się stało? Zmarszczyłam czoło i czekałam aż powie coś jeszcze.
- Będziemy w kontakcie, na razie - rozłączył i spojrzał na stół szybko oddychając.
Strasznie się w tej chwili niepokoiłam. 
- Z kim rozmawiałeś? - zaczęłam badać jego twarz gdy tylko na mnie spojrzał jednak nie mogłam nic wyczytać. Żadnych emocji.
- Z Liamem.
Mhm i?
- Coś się stało? - zapytałam niepewnie i chwyciłam jego dłoń.
- Tak... - zamknął oczy i nabrał powietrza - Drake uciekł.
- Co?
- Jest na wolności.
Wszystko wokół mnie umarło. Nie mogłam się ruszyć. Co.On.Powiedział??!




No i jest! BAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAARDZO chcemy przeprosić za tak długą nieobecność, mamy nadzieję, że nie straciłyśmy przez to czytelników, jednak mamy nadzieję, że podoba wam się rozdział, w którym całkiem sporo się dzieje ;) Dlatego mamy nadzieje, że nam wybaczycie.
Dziękujemy również za taką sumę komentarzy pod ostatnim rozdziałem, mimo, że nie przebiła takiej liczby ile chciałyśmy, ale i tak się cieszymy i mamy nadzieję, że pod tym znajdzie się tyle samo i może nawet więcej.
Mamy ogromną prośbę, abyście rozgłaszali trochę o naszym blogu ( żeby nie było że my tego nie robimy ) wiecie, każdy blog chciałby cieszyć się dużą ilością czytelników, a my staramy się jak najlepiej pisać dla was. Więc polecajcie każdemu: babci, cioci, wujkowi, koleżance, komu chcecie! tylko oczywiście, żeby czytali i komentowali. Lol i tak wiem, że nikt tej notki nie przeczyta, no ale cóż. Do następnego :D




15 komentarzy:

  1. Warto było czekać!
    Omg nie wierze ze Drake uciekl, mam nadzieje ze nie odzyska sil na tyle wystarczajaco by porwać Nicole XDDD
    Okkk, czekam na następny rozdział z niecierpliwoscia! @niallerxhomie

    OdpowiedzUsuń
  2. Omg tyle się dzieje, Nicole w końcu oddała się Louisowi, ta scena w szatni, Loueh płacze, jeju, jestem w szoku i czekam na następny asdfghjkl @niallersporns

    OdpowiedzUsuń
  3. No jaaaa, taki długi i taki super :* uwielbiam was ^^ kocham kocham kocham :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Lololo... Czyli już nigdy nie będzie dobrze?
    Luv ya! czekam nA nn! xxx

    OdpowiedzUsuń
  5. piękny rozdział <3 ~@heroineNialler

    OdpowiedzUsuń
  6. Uhuhu, to mnie zaskoczyłyście! Aż nie chce mi się uwierzyć, że Nicole przyszła do Louisa i jeszcze uprawiali ze sobą seks ;o To faktycznie przezwyciężyła lęk, ja bym tak nie potrafiła.Tomlinson to taki skromny jest, jak samochwała -.- Serio, ten koleś jest zbyt pewny siebie... Kim jest ta pieprzona Elena? No nienormalna, przez nią Nicole znów czuje się zawiedziona, czemu zupełnie się nie dziwię, no bo co miała sobie pomyśleć, jak nie to, że Louis ją chciał tylko wykorzystać? To chyba pierwsza myśl, jaka przychodzi do głowy, po tym, jak właśnie przespałaś się ze swoim chłopakiem, a tu nagle następnego dnia do domu wbija mu jakaś maniurka. Ah i jeszcze pytanie zasadnicze- kiedy Tomlinson się z nią zabawiał? Przed poznaniem Nikky, czy może w ogóle po tym, jak po gwałcie chciała trochę czasu dla siebie? Eh, nie wiem, co mam myśleć o tym skurwysynie, bo inaczej nie da się go nazwać. Tak btw, chyba ktoś oglądał "Kamienie na Szaniec", bo motyw z przypaloną petem brwią okropnie mi się z tym kojarzy, gdyż to scena w której moja psychika już miała dość i naprawdę miałam wrażenie, że zwymiotuję. Nie podoba mi się to! Louis coś okrutny się zrobił po tym wszystkim. Swoją drogą bardziej powinien się przejmować Kate, bo ja tam jednak nie ufam, że wszystko w porządku ;/ Jacy oni są udani- jak mogli zostawić nieprzytomnego Drake, nie myśląc o tym, że może uciec. Litości, nawet ja od razu, jak go zostawili wolnego to o tym pomyślałam! Ja, blondynka! Ale cóż, facet to facet, nigdy nie dorówna inteligencją kobiecie XD Oj Louis, jakbyś dostał porządnie w mordę kilka razy podczas tej walki, to może jednak byś się ogarnął, a przede wszystkim uporządkowałbyś sobie hierarchię wartości w tym swoim życiu. Chłopak ma ogromne szczęście, że ma taką Nicole i że po tym wszystkim, co przeszła, ma jeszcze siłę, by do niego za każdym razem wracać i mu wybaczać. Zobaczymy, jak to się dalej potoczy... Przepraszam, że dopiero teraz komentuję, ale moje przygotowania psychiczne do pisania komentarzy są naprawdę długie ;)
    Czekam na informację o kolejnym!
    Pozdrawiam~Lady Morfine <3

    OdpowiedzUsuń
  7. Super ! Warto było czekać ;)) Liczę, że następny pojawi sie szybciej ;)

    Natalie ♥

    OdpowiedzUsuń
  8. Zajebiste! Bardzo mi sie podoba:)

    OdpowiedzUsuń
  9. Jeeee zksnassd jestem zaskoczona, że Nicole przyszła do Louisa.Sama.A że Drake uciekł to już totalnie mnie zamurowała.Tyle czekania opłaciło się kocham te opowiadanie i z niecerpliwością czekam na nowe rozdziały. Jestem strasznie podekscytowana co będzie działo się w następnym rozdziale. Prosze wstawiajcie go jak najszybciej bo już nie moge się doczekać xx

    OdpowiedzUsuń
  10. uwielbiam to ff, musicie mi wierzyć na słowo. i no bez jaj - popłakałam się. : o fuck. ale to może też przez to, że mój dzisiejszy dzień był trochę posrany i dzięki temu rozdziałowi miałam pretekst żeby się wypłakać + akcja z Nicole jak ją Louis potraktował to mnie tak, ach nie wiem, kurde siedzę i ryczę. jeszcze te Wasze piosenki w tle, co się ze mną podziało. : o Lou jest poje. bany, niech się w końcu ogarnie i zacznie układać swoje posrane życie, bo jak nie to nie wiem.. chyba nakopię mu do dupy, ale to tak porządnie, mimo tego, że jestem długą tyczką i nie mam zbytnio siły to postaram się, żeby go tyłek zabolał, lol. dobra, bo piszę głupoty, co nie. wzruszyłam się, poryczałam, przeczytałam, więc teraz mogę spokojnie pójść się myć.
    buziaki!

    no i ten, u mnie nowy rozdział, w końcu. ;-* http://we-have-got-a-bit-of-love.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  11. Cudowny rozdział <33 !!
    u mnie nowy ;))) http://ostatniechwile.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A no i jeszcze mam pytanie co to jest za piosenka co leci w tle ??

      Usuń
    2. jest kilka piosenek, wiec nie wiem o którą pytasz :)

      Usuń
  12. Kiedy będzie rozdziała ? :c

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo przepraszam was, że nie ma do tej pory rozdziału, ja naprawdę chciałabym go napisać, jednak trudno mi ostatnio do tego namówić moją współautorkę. Zobaczę co da się zrobić, jeżeli nie będzie chciała go napisać to sama się zmotywuję i go tu wrzucę.

      Usuń