środa, 29 stycznia 2014

Rozdział trzynasty

- Nicole wszystko w porządku? - potrząsnęła mną mama, która siedziała zmartwiona naprzeciwko mnie. Ile ja musiałam tak nie kontaktować?
- Trochę trudno mi w to uwierzyć mamo... - szepnęłam i skierowałam wzrok na swoje palce.
- Przykro mi, że musisz zostawić to wszystko... - przerwałam na nią i patrzyłam w jej oczy po czym szczerze się uśmiechnęłam.
- Nie masz za co przepraszać, serio. Jeśli ty się cieszysz to ja też, a tutaj i tak wiele nie miałam, może tam spotka mnie coś lepszego. - przytuliłam ją.
- Nicole czy coś się stało? Pokłóciłaś się z tym miłym brunetem lub Dianą? - zapytała z troską i potarła delikatnie ręką moje plecy.
Miłym brunetem? Gdyby widziała go tamtej nocy... lub Dianę. Żałuję, że tak ją potraktowałam, muszę szybko się z nią skontaktować.
- Nie... z Louis'em to była taka przelotna znajomość, a z Dianą muszę się spotkać, może jakoś przyjmie to do wiadomości. - wzruszyłam ramionami i patrzyłam wszędzie byle nie na nią.
- Nicole, nie umiesz kłamać. Gdyby to była przelotna znajomość to nie pozwoliłabym mu nawet jeść u nas wtedy śniadania, a ty nie pozwoliłabyś mu zostać na noc. Płaczesz przez niego. - miała rację, ale nigdy jej tego nie przyznam.
Nie chciałam o tym rozmawiać, Louis i ja to już zakończony rozdział. Nawet jeśli nie było nas. Wiem, że już mu nie pomogę, bo dużo się przez noc nad tym zastanawiałam. Ja zacznę nowe życie w innym mieście, a on powróci do swojego starego. Tak dla każdego będzie najlepiej.
- Przepraszam mamo, ale nie mam ochoty o tym rozmawiać. Po prostu ja i ty zapomnijmy o Louis'ie, proszę? - poprosiłam co zabrzmiało jak pytanie.
- Dobrze, jeżeli ma ci to pomóc.
- Dzięki. - wstałam z łóżka i skierowałam się w stronę łazienki aby wziąć prysznic.
- Będziesz jadła śniadanie? - krzyknęła z pokoju.
- Nie! - zamknęłam się w łazience i odkręciłam wodę.
Mam nadzieję, że ten prysznic mnie orzeźwi i zmyję przykre wspomnienia z tamtej nocy.



( Louis )


Minęły dwa tygodnie. Robiło się już ciemno, było chyba parę minut po dwudziestej Dwa pieprzone tygodnie i dalej nie otrzymałem żadnego telefonu od Nicole. Zresztą się jej nie dziwię, bo źle zrobiłem. Co mi wtedy przyszło do głowy? Gdyby nie uciekła, zgwałciłbym ją? Kurwa mać. Nie wybaczę sobie tego. Jestem aż takim debilem? Przecież mogłem ją wystraszyć i na pewno tak było! Żałuję też, że tak zachowałem się chujowo wobec Harrego. On jej pomógł kiedy ja zachowałem się jak niewyżyty kutas.Wczoraj pojechałem do niej, ale nikt nie otwierał mi drzwi. I co ja mam myśleć?
Krążyłem po pokoju bez celu i miałem ochotę rozjebać wszystko i wszystkich. No kurwa, martwię się. Nigdy się tak nie czułem, nie licząc mojej siostry, ale to inne uczucie jeśli chodzi o Nicole. Czy ja się zakochuję? Ja? Nie może być. Ale zwariuję, jeśli teraz nie usłyszę jej głosu. Cokolwiek!
- Louis uspokój się! - krzyknęła Kate.
- Muszę wyjść, zostaniesz w domu? - chwyciłem kurtkę z wieszaka i nawet na nią nie spojrzałem.
- Raczej tak, co się stało... - zapytała niepewnie.
- Później ci powiem, w tej chwili muszę coś załatwić. - powiedziałem pospiesznie i wyszedłem z domu.
Wsiadłem do samochodu i ruszyłem w stronę jednego najważniejszego celu jaki teraz mnie interesował. Dom tej cipy zwanej przyjaciółką Nicole i chyba nową dziewczyną Liama. No ale kurwa, gdzie ona mieszka? Postanowiłem napisać smsa do Liama z prośbą o jej adres, bo pewnie wie gdzie mieszka.

Do: Liam
Podałbyś adres Dominicy?

Stanąłem na czerwonym świetle a po chwili poczułem wibrację w mojej kieszeni.

Od: Liam
28 Thorne Road i pewnie masz na myśli Dianę. Mogę wiedzieć co tak nagle od niej chcesz?


Prychnąłem pod nosem. Jak zwykle ciekawski.

Do: Liam
Mam sprawę. Spotkamy się później. 


Odpisałem i rzuciłem telefon na tylne siedzenie. Nagle zaświeciło zielone światło a ja ruszyłem pod podany adres przez mojego przyjaciela. Miałem nadzieję, że powie mi co dzieje się z Nicole.




*** 



Waliłem do drzwi jak opętany, ale jeśli dowiem się co stało się z Nicole to mi ulży i będę wiedział co mam robić dalej. A jeśli zrobiła sobie krzywdę? Nie, przecież nie jest we mnie zakochana, zbyt krótko się znamy. Zaskakujące, że tak szybko zmieniłem się pod jej wpływem. Ale na tej imprezie, kiedy zmuszałem ją do, no sam nie wiem, chyba zmuszałem ją do seksu, wcześniej powiedziała mi, że zależy jej na mnie. Jestem pierdolonym gnojem, dupkiem i kutasem. Chciałbym dostać porządnie w ryj, chciałbym być zmasakrowany i leżeć w szpitalu, byleby tylko cofnąć czas. Ale nie potrafię. Nie zrobię tego. Cała ta Diana otworzyła mi nareszcie drzwi. Stała w rozciągniętej bluzce i dresach.
- Oo, kogo my tu mamy? Co cię do mnie sprowadza? - jej głos był przepełniony ironią. 
- Nie przyszedłem tu, żeby się z tobą kurwa kłócić. - muszę zachować spokój, jeśli mam się czegoś dowiedzieć o Nicole. - Co się dzieje z Nicole? 
Spojrzała na mnie zdziwiona. 
- Żartujesz? 
- O chuj ci chodzi? Boże, nie owijaj w bawełnę, tylko powiedz mi co z nią. - oparłem się o ścianę, bo dalej nie wpuściła mnie do środka, ale nie  będę tu długo. 
- No wyjechała. 
Po tych słowach wszystko stanęło mi przed oczami. To, kiedy spotkałem ją przy tym drzewie. Gdy przyjechała do mnie do warsztatu i nie chciała ze mną gadać. Kiedy zaczęła się do mnie uśmiechać. W głowie miałem jej głos. Uroczy i niewinny. Gdy powiedziałem jej o pracy u Drake'a. Pierwsze "gorące" chwile u niej w pokoju kiedy odkrywałem każdą część jej delikatnej skóry. Czułem jej zapach i słyszałem ciche jęki. Nadal je słyszę, kiedy o niej myślę. Gdy na tej imprezie powiedziała mi, co do mnie czuje. A ja rozjebałem to wszystko, co tak na prawdę mogło się ułożyć! Jest taka bezbronna. Wykorzystałem to. Wykorzystałem ją. Jej ciało. 
Stałem tak osłupiały przez jakiś czas dopóki Diana się do mnie nie odezwała. 
- Louis! Możesz coś powiedzieć?! - podniosła głos.
Patrzyłem na nią jak sparaliżowany i nie mogłem wydobyć z siebie żadnego dźwięku. 
- Jak wyjechała? Dokąd? Jak? - oblizałem wargi i wbiłem wzrok w jeden punkt. 
- Nic ci nie mówiła? - założyła ręce na piersi. 
Jak miała mi powiedzieć, do chuja, na pięć kilometrów by się do mnie nie odezwała, bo się mnie boi. Musiałem skłamać. 
- Nie mieliśmy okazji porozmawiać. Teraz jakoś nie odbiera telefonu. - znów miałem Nicole przed oczami. Moją Nicole. - Gdzie ona jest? 
- Poczekaj chwilę. 
Wróciła tak szybko jak zniknęła, z żółtą karteczką w dłoni. 
- Tutaj zapisała mi adres. 
Wyjechała. Przeze mnie. Przez takiego chuja jak ja zostawiła to wszystko co tutaj miała. Tyle dla mnie poświęciła. Cała ta Diana nieświadomie dała mi adres, bo gdy Nicole powiedziała jej o wszystkim, o niczym bym się nie dowiedział. Nikki nie powiedziała o tym nawet najlepszej przyjaciółce. Ale przecież nie pochwaliłaby się jej tym, że jakiś tam Louis, na którym bardzo jej zależy próbował ją przelecieć wbrew jej woli. Brawa dla tego pana. 
Przeczytałem adres i nie martwiło mnie to, czy mam blisko do celu czy może będę musiał jechać do niej miesiąc. Bez słowa pobiegłem do samochodu i z piskiem opon odjechałem spod domu Diany. Po drodze na stacji benzynowej kupiłem jeszcze butelkę Mountain Dew. Uwielbiałem ten napój.
Wyjąłem z mojego schowka na jakieś pierdoły GPS'a i wpisałem adres pod który zamierzałem jechać.
 Co kurwa? Dwie godziny stąd? Dobrze, że zatankowałem do końca. Ruszyłem ze stacji i skierowałem się w stronę jubilera. Z pustymi rękoma do niej nie pojadę.
Gdy kupiłem mały prezent jechałem dalej autostradą. Cieszyłem się, że nie ma dzisiaj tak wielkiego ruchu, a pogoda nie jest tak bardzo zjebana jak zwykle. Nie wiem dlaczego tak bardzo się w to angażuje. Zrobiłem jej krzywdę, może nie fizyczną ale psychiczną. Boję się, że po tym wszystkim nie będzie chciała na mnie spojrzeć, a wtedy tego nie przeżyję. Jeśli miała przeze mnie jakieś siniaki? Jeżeli miałbym być szczery to też mi na niej zależy, ale jakoś nie umiem jej o tym powiedzieć, łatwiej jest dla mnie pokazać co czuję. Ale ona nie da mi się już dotknąć, bo jak zwykle wszystko zjebałem. Ta dziewczyna zrobiła mi pranie mózgu. Zmieniam się przez nią. Tego jeszcze nigdy nie było. Uśmiechnąłem się do siebie i niespodziewanie poczułem jej zapach. Tak bardzo mi go brakuje. Brakuje mi jej niewinności, uśmiechu i chichotu. Jej śmiech to chyba najpiękniejszy dźwięk jaki dotąd słyszałem. Jest taka delikatna, naturalna, piękna i moja. Była moja. Może jeszcze uda mi się to naprawić. Może nie wszystko stracone. Oby.
Skręciłem tak jak poradził mój przewodnik i widocznie tak byłem wciągnięty swoimi przemyśleniami o Nicole, że nie nawet nie zorientowałem się, że zaraz dojadę na miejsce. Cholernie się stresowałem. Nie mogłem sobie wybaczyć, że powodem jej wyjazdu byłem ja. Oby nie.
"Właśnie dojechałeś na miejsce" usłyszałem słowa wypowiedziane przez mojego pomagiera. Niepewnie wysiadłem z samochodu i chwyciłem ze sobą pudełeczko z prezentem. Stanąłem przed samochodem i spojrzałem jeszcze raz na karteczkę z adresem czy aby na pewno to jest tutaj. Wszystko idealnie się zgadzało. Stałem przed jej domem, który prawie niczym nie różnił się od jej powszedniego. Robiło się ciemno i zanosiło się na deszcz.  Spojrzałem do okna i zauważyłem, że ktoś ogląda telewizję, więc mam pewność że raczej kogoś tam zajdę.
Wziąłem głęboki oddech. Zadzwoniłem do drzwi i nie musiałem długo czekać. Drzwi otworzyła mi  Nicole. Moja słodka Nicole. Staliśmy przed sobą przez chwilę wpatrując się w oczy, a ona zamknęła mi drzwi przed nosem. Co kurwa? Zapukałem znowu. Znowu wyszła Nicole, ale tym razem miała na sobie kurtkę.
- Nie chcę rozmawiać z tobą w moim domu. - rzekła bez emocji.
- W takim razie się przejdźmy. - zaproponowałem a ona skinęła głową.
Czułem jakby szła jak najdalej ode mnie. Przecież nie zrobię jej krzywdy.
- Tęskniłem. - Co ty kurwa pierdolisz pojebańcu? Prawie popadłeś w depresję!
- Ja również. - lekko się uśmiechnęła po czym spoważniała. - Nie wiem po co przyjechałeś i nawet domyślam się skąd wiedziałeś gdzie mnie szukać.
- Dominica mi powiedziała.
- Diana. - poprawiła mnie. No tak, muszę się wreszcie nauczyć się jej imienia.
- To moja wina? - zapytałem niepewnie patrząc przed siebie.
- Co? - zapytała jakby nie wiedziała o co mi chodzi.
- Twój wyjazd z Doncaster... to przeze mnie? - zacisnąłem szczękę.
- Nie. Moja mama dostała lepszą ofertę pracy i musiałyśmy się przenieść co mi wyszło na rękę. - wzruszyła ramionami.
Odetchnąłem z ulgą, że to jednak nie moja wina, a co najważniejsze Nicole nie uciekła.
- Nie wiem dlaczego zadałeś sobie tyle trudu aby przyjechać tutaj, właściwie po co przyjechałeś? - zapytała obojętnie.
- Chciałem cię przeprosić i prosić o drugą szansę. - odparłem i zatrzymaliśmy się obok jakiegoś drzewa.
- Drugą szansę? A dałam ci bynajmniej pierwszą? Louis, chcę o tobie zapomnieć. Tu chcę zacząć nowe życie. - posmutniała i spuściła wzrok.
Co? Dlaczego? Zakuło mnie w sercu. Czułem ból, który rozprzestrzeniał się po całym moim wnętrzu. Nie mogłem wyobrazić jej sobie u boku innego faceta.
- Mówiłaś, że ci na mnie zależy. - szepnąłem i podniosłem jej podbródek. Tak bardzo chciałem ją pocałować.
- Mówiłam. Dalej tak jest, jednak ty nic mi nie powiedziałeś. Prawie mnie zgwałciłeś... ale zaraz, dlaczego masz siniaka pod okiem? - zmarszczyła czoło.
O kurwa, zapomniałem.
- Nic poważnego. - spuściłem wzrok.
- Co się stało? - nalegała.
- To teraz się nie liczy. Liczysz się ty, Nicole.
Spojrzała na mnie oddalona o parę dobrych metrów i rozpłakała się na moich oczach.
- Ja się liczę. Ja. - powiedziała z ironią przełykając pierwszą łzę. - Jesteś pieprzonym idiotą. I wiesz co? - teraz spojrzała na mnie. - Nienawidzę cię. Sprawiłeś mi wtedy ból. Nadal sprawiasz. - znów wbiła wzrok w ziemię. - Mogłabym ci nawet wybaczyć. - otarła łzę rękawem. Ruszyłem powoli w jej stronę, ale ona się cofała. - Jeśli na prawdę bym ci wybaczyła to co zrobiłbyś później? Naćpał się podwójnie i zerżnął do nieprzytomności chociaż wcale tego bym nie chciała, a potem zostawił jak szmatę? - zacisnęła pięści. - Gdybym... Gdybym wtedy nie uciekła zrobiłbyś to. Nie oszukuj siebie, ani mnie. Jeślibyś nie przyjeżdżał to zapomniałabym o tobie.
Przerwałem swoje milczenie.
- Nicole, nie zapomniałabyś. - powiedziałem cicho. - Kochanie.
Znów się zbliżyłem, ale ona ku mojemu zdziwieniu się nie wycofała. Teraz znajdowałem się przy jej twarzy. Powoli przysuwałem rękę do jej policzka, a ona zadrżała i odsunęła głowę. Bała się mnie. Bała się mnie cholernie mocno. Jestem potworem. Złapałem jej dłoń, a Nicole szybko wyrwała się z uścisku. Zdołała spojrzeć mi w oczy i wtedy zobaczyłem wszystko. W jej oczach siedział strach i przerażenie. Jakby miała przed sobą rasowego mordercę, gwałciciela. Może tak było? Sam już nie wiem kim na prawdę jestem.
- Nie oczekuję tego, że teraz mi wybaczysz, ale chcę, żebyś przestała się mnie bać. Proszę. - było tak cicho, że słyszałem tylko swój szept i bicie serca Nicole. - Błagam. Zmienię się. Zrobię wszystko, kompletnie wszystko. Cały ten syf, heroinę wyrzucę, spalę, bylebyś tylko była przy mnie. Bardzo chciałbym cię dotknąć, ale nie pozwalasz mi na to. Cierpisz przeze mnie. Kiedy widzę twoje cierpienie moje serce rozpada się na kawałeczki, a przecież cały ten ból zadaję ci ja. Znamy się krótko, wiem. - chciałem unieść jej podbródek, by chociaż ostatni raz spojrzeć jej w oczy, ale chyba już ich nie zobaczę. Nie pozwoliła mi się dotknąć. - Dam ci bardzo dużo czasu. Będę czekał. Na ciebie, kochanie.
Wyjąłem z kieszeni prezent. Chciałem, żeby myślała o mnie... Chcę zacząć wszystko od nowa. Nawet gdybym miałbym tylko przyjaźnić się z Nicole. Jeśli ona mi już nigdy nie zaufa? Nie poradzę sobie z tym.
- Może kiedy spojrzysz na ten naszyjnik, pomyślisz o tym, co ci powiedziałem. Wiem, jestem jednym wielkim dupkiem. Przez dwa tygodnie, kiedy cię nie widziałem, nie czułem twojego zapachu i twojej skóry wariowałem. Nie było chwili kiedy o tobie nie myślałem. - jedna samotna łza spłynęła po moim policzku. Chyba jeszcze nigdy się nie pobeczałem. - Proszę. - jej dłoń była lekko rozchylona więc skorzystałem z okazji i położyłem naszyjnik, a ona szybko zacisnęła pięść na czułość mojego dotyku.
Przyjrzała się mu dokładnie ze wszystkich stron. Jej małe, zgrabne palce przejechały po złotym napisie "Nicole" z przeplataną literą "L". Teraz nie zatrzymywała swoich łez. Rzuciła bezgłośnie naszyjnik na ziemię i odeszła bez słowa. Jednak słyszałem jej płacz. Kiedy zniknęła mi z oczu dalej miałem go w swojej głowie. Stałem tam  bez ruchu, a moja ręka dalej była wyciągnięta, jakbym czekał na to, że jeszcze wróci. Podniosłem naszyjnik i ponownie schowałem go do kieszeni. Ale mojej Nicole już nie ma. Nie wróci.
Szedłem zrezygnowany w stronę samochodu i czułem, że mam zaszklone oczy. Czyli to już koniec? Czyli to koniec tego co było między mną i Nicole? Nie... Nie może być... Ona jest jedynym powodem mojego uśmiechu, a ja wszystko zjebałem. Ona już mi nie ufa. Zamiast powodować uśmiech na jej delikatnej twarzy to sprawiam, że przeze mnie cierpi. Nie mogłem znieść tego widoku. Widoku jej łez. Łez cierpienia. Przeze mnie. Pokręciłem głową, aby łzy zniknęły mi z oczu lecz nic to nie dało. Podszedłem do jakiegoś drzewa i osunąłem się po nim, po czym schowałem twarz w dłonie i zawyłem żałośnie. Nigdy nie płakałem. Nigdy nie płakałem przy dziewczynie i przez dziewczynę. Ona jest dla mnie jak narkotyk. Potrzebuję jej cholernie. Mogę te całe gówno wyrzucić, zmieść z powierzchni ziemi aby tylko być blisko niej, lecz teraz jest za późno. Straciłem ją. Straciłem moje szczęście. Moją Nicole. Nie obchodziło mnie to, że ludzie którzy przechodzą obok patrzą na mnie jak na idiotę. To jest teraz nieważne. Liczyło się to co teraz spierdoliłem. A mogło być dobrze. Poczułem wibracje w mojej kieszeni od spodni. Jakiś sms, tylko nie wiedziałem od kogo. Nie chciałem teraz nic robić, tylko siedzieć tu i rozmyślać, ale nie było już nad czym. Wyjąłem ten pojebany telefon, a łzy zatrzymały się. Poczułem się spięty gdy przeczytałem od kogo jest wiadomość.

Od: Chuj (Drake)
Loueh, mam dobrą wiadomość! Musisz mi kogoś załatwić, ale tym razem na amen. Przyjedź do mnie gdzieś około 23, nie spóźnij się...


Ja pierdole. Nie zamierzam nikogo zabijać. Dziś nadszedł ten moment. Koniec owijania w bawełnę. Zmienię się dla Nicole, nawet jeśli już jej nigdy nie zobaczę. Kończę z tym gównem. Wstałem i ruszyłem do samochodu i ostatni raz jeszcze spojrzałem na dom Nicole. Nie poddam się tak łatwo. To nie koniec.



***


Zaparkowałem pod siedzibą Drake'a. Nienawidziłem tego miejsca, ale pasowało do niego. Mam już dość patrzenia na tą jego grubą dupę. Czeka go niemiła niespodzianka.
Wszedłem do jego " gabinetu " bez jakiegokolwiek pukania. Chuja może mi zrobić. On nikomu nie okazywał szacunku to dlaczego ja miałbym to robić skoro to już koniec.
- Tomlinson! - stał odwrócony w stronę jakiegoś obrazu. 
Nie wiem jak on mógł coś widzieć, bo było tu ciemno jak w dupie u murzyna.
- To koniec. - warknąłem a on rozbawiony odwrócił się w moją stronę.
- Słucham? - zaśmiał się drwiąco. - Nie wydaję mi się. - podszedł do mnie.
- Kończę z tym całym gównem, znajdź sobie kogoś lepszego niż ja. - syknąłem i zacisnąłem pięści.
Za te wszystkie lata pracy miałem teraz taką cholerną ochotę przyjebać mu, ale powstrzymałem się.
- Podpisałeś umo... - przerwał i przyjrzał mi się bardziej po czym zaczął się śmiać. - Beczałeś? - klasnął w ręce i zaczął się śmiać jak przyduszona łasica. Wywróciłem oczami. - Louis Tomlinson, wielki postrach ulic beczał, ja pierdole ale mi to nowość.
- Koniec. - podszedłem do jego biurka i chwyciłem swoją umowę, którą podarłem na pół. - Szukaj lepszego fagasa, który da komuś wpierdol. Ja nie mam zamiaru już być marionetką w twoich rękach. - popchnąłem go tak że upadł i uśmiech zszedł mu z twarzy. - Żegnaj. - trzasnąłem drzwiami.
Wsiadłem do swojego samochodu i odpaliłem go po czym zacząłem gazować i z piskiem opon wyjechałem spod tego budynku nazywającego się "biurem" tego chuja. Rozpędziłem się tak jak umiałem. Czułem swobodę. Moje kostki aż pobielały od przyciskania kierownicy. Nacisnąłem jeszcze mocniej pedał gazu i usłyszałem klakson po czym zobaczyłem światła, które mnie oślepiły. Teraz panowała tylko ciemność a ja przed sobą miałem wszystkie zdarzenia, które mnie spotkały. Nicole.





Przy tworzeniu rozdziału wystąpiło tyle u nas emocji i mamy nadzieję że u was tak samo kiedy go czytaliście. Płakałyśmy jak go pisałyśmy. Jak myślicie co będzie dalej?
ROZDZIAŁ CZTERNASTY POJAWI SIĘ W NASTĘPNYM TYGODNIU WTOREK/CZWARTEK. :)

15 komentarzy:

  1. Super! Nie mogę się doczekać nexta!:*

    OdpowiedzUsuń
  2. O mój boże, o mój boże! Ale zajebiste! O matko dawajcie szybko kolejny!!! *_* Nie potrafię wyrazić w słowach tego jak świetny jest ten rozdział! <3 KOCHAM! @We_AreStrong xx

    OdpowiedzUsuń
  3. Zabrakło mi słów. Nie mogę określić, jak wspaniały jest ten rozdział. Prawie się na nim popłakałam, co mi się nigdy nie zdarza. Aż oczy mi się szkliły, kiedy Nicole wypuściła z rąk naszyjnik i zostawiła go tam samego :'c
    Ale kiedy przeczytałam zdanie "Zmienię się dla Nicole, nawet jeśli już jej nigdy nie zobaczę." Czułam, jak wypełnia mnie radość. Loulou stał się naprawdę kochany, to cudowne, że wreszcie rzucił tą pracę. Mam nadzieję, że Nicky doceni szybko jego starania <3
    Nie mogę się doczekać kontynuacji, ta część była świetna! Pozdrawiam i życzę weny xox

    http://obsession-fanfiction.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. I o to mi chodziło :D
    Niemożliwe, Louis się opamiętał ;o Ciekawe jak długo będzie trwał jego odwyk, bo coś mi się wydaje, że jeśli Nicole długo nie będzie do niego wracać, to sobie znajdzie ucieczkę w herze -.- Myśli, że będzie tak łatwo, to się grubo myli, za późno się ocknął z pięknego snu. Szkoda, że tak dużo musiało się wydarzyć, żeby zauważył, iż coś jest nie tak. No ale cóż, taka już natura człowieka, że dostrzega szczęście, kiedy już je straci ;/ Słodko, że tak do niej pędził <3 I nawet kupił jej wisiorek... Niestety, faceci myślą, ze błahy tekścik i drogi prezent załatwią trudne sprawy. Tylko nie każda dziewczyna jest tanią szmatą, która na to leci...
    Biedna Nicole, teraz będzie jej jedynie jeszcze ciężej, a Louis będzie się musiał bardzo starać, zważając na odległość, jaka ich dzieli. Ale jeśli naprawdę mu "zależy" to da radę. Niech się trochę pomęczy i odkupi winy :D Dobrze, że rzucił pracę u Drake'a, ale to i tak będzie się za nim ciągnęło.
    Ten chłopak nie chyba nie wie, ile gówna go jeszcze w życiu czeka...
    Przepraszam za taki krótki, ale teraz poświęcam dużo czasu mojej miłośći, czyli MATEMATYCE <3
    Czekam na kolejny xxx
    ~Lady Morfine <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam dobrą wiadomosc bo juz dawno mamy napisany czternasty rozdzial. Ale czekamy na komentarze, oby bylo więcej niż w poprzednim rozdziale :D a twoje komentarze nigdy nie są krótkie, nie mozemy sie doczekac kiedy przeczytacie czternasty rozdzial :D

      Usuń
  5. Raju! juz mudslinger ze sie nie doczekam, rozdzial jak zwykle swietny! oby Nikki wybaczyla Lou.. czekam na nastepny rozdzial:) @niallerxhomie

    OdpowiedzUsuń
  6. Jak się jakoś pozbieram, może jutro, to to skomentuje..
    Ough to strasznie smutne.q

    OdpowiedzUsuń
  7. Przeczytałam kilka rozdziałów i en blog jest na prawdę świetny!
    Tu jest tyle emocji ! <333
    @444Lou
    http://mylife-mydream-me.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  8. Dobra, ogarnęłam się, mogę coś napisać.
    Jest mi tak strasznie żal Lou. Zasłużył sobie, to prawda, ale czy każdy nie zasługuje na drugą szansę?
    A Nicole? Rozumiem ją, chce zapomnieć, zacząć życie od nowa, a tu on nagle staje w jej drzwiach i chce wrócić. Nie tak łatwo mu będzie, chociaż pewnie Nicole niedługo się złamie.

    I koniecznie musicie mi podać tytuły tych piosenek, które włączają się za każdym razem, kiedy tylko wchodzę na waszą stronkę. Zakochałam się w nich!
    Czekam i na kolejny rozdział, i na te piosenki! Tutaj albo na tt @KKaszper

    OdpowiedzUsuń
  9. ja chcę żeby Nicole wybaczyła Louis'owi jejku :(
    przy czytaniu miałam tyle emocji :c

    zapraszam również do siebie life-is-trouble.blogspot.com
    /Amy

    OdpowiedzUsuń
  10. Gratuluje dziewczyny, jest wspaniały. Piszcie szybko kolejny , dobrze wam idzie <3

    OdpowiedzUsuń
  11. ŚWIETNE.
    Masz ciekawe pomysły, które mnie zaciekawiły.
    jestem pod wrażeniem
    czekam na kolejny

    NOMINOWAŁAM CIĘ DO LIEBSTER AWARD
    (więcej informacji u mnie na blogu w zakładce "liebster award" #5)

    http://my-life-is-true-onedirection.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  12. Kocham muzykę na tym blogu!
    Jeszcze dziś zabiorę się za nadrabianie rozdziałów i na pewno zostanę czytelniczką :)

    http://fearless-fanfiction.blogspot.com/ - w wolnej chwili zapraszam do siebie :)

    OdpowiedzUsuń