***
Następny dzień
(Wieczór)
- [...] i właśnie jak wchodziłam do tej łazienki to w ostatniej kabinie jakiś facet, który wyglądał na trzydzieści coś lat, pieprzył jakąś małolatę, ona na pewno musiała być pod wpływem jakichś narkotyków, bo na stówę dupy by mu nie dała. Aż wyszłam, bo myślałam, że zwymiotuję. No akurat chciało mi się wymiotować, bo trochę przesadziłam z alkoholem. - zaśmiała się niewinnie moja przyjaciółka.
Nie lubię kiedy opowiada mi o swoich przeżytych imprezach, mdli mnie na samą myśl jakbym była świadkiem tego co ona zawsze widziała. Kto by pomyślał, że ja pójdę na imprezę z Dianą. Nie lubię imprez, ale raz nie zaszkodzi i kto wie? Może serio poznam kogoś, kto... nie jestem Louis'em.
- Mówię ci, laska była taka spruta. W życiu nie wzięłabym tego świństwa.
Powoli przestawałam jej słuchać, bo moją głowę przepełniały inne myśli. Na prawdę zaczynałam się bać. Przed przyjściem do Diany postanowiłam kupić jakieś lekkie cienie do oczu, bo w mojej kosmetyczce nie było nic ciekawego. Po wyjściu z galerii w sklepie obok zauważyłam faceta w szarej kurtce, odwrócony do mnie plecami. Nic sobie z tego nie zrobiłam, bo było tam dużo ludzi. Zaszłam też do innych sklepów i znów go zauważyłam. To już robiło się dziwne, bo wczoraj też miałam taką akcję. Cholera. Starałam się nie panikować i spokojnie wyszłam z zakupami w stronę Diany, bo ona znała się na makijażu lepiej niż ja. Odwróciłam się pod pretekstem, że niby coś wypadło mi z rąk, czy ten mężczyzna dalej jest blisko mnie. I kurwa mać, był. Szedł za mną, mimo że w bezpiecznej odległości to i tak źle się z tym czułam. Postanowiłam zachować zimną krew, żeby nie nie podejrzewał, że się domyśliłam. Moje serce biło jak oszalałe, ale wytrwałam tą drogę.
- Nicole? - otrząsnęłam się - Nicole, słuchasz mnie?
- Tak, tak... - mój wzrok utkwił w jednym miejscu.
- Wszystko w porządku? - zapytała zmartwionym głosem.
- Jest okej.
- Um... - złapała się za głowę. - Zapomniałam ci powiedzieć, że Liam po nas przyjedzie.
- Okej, nie ma problemu, tylko nie liżcie się przy mnie za bardzo.
Diana wybuchnęła śmiechem.
- Nie jestem taka łatwa, a on to chyba ostrożny chłopczyk. - zachichotała.
- Mam nadzieję, że przed tym jak pojedziemy na imprezę to zapoznasz mnie z nim. - uśmiechnęłam się przyjaźnie.
- Nie ma sprawy. - wyszczerzyła zęby w moją stronę, ale nagle spoważniała. - Koniec gadania! Musimy się przygotować, bo Liam niedługo tu będzie. Nie wiem jak ty, ale ja zamierzam dziś trochę wypić. - podeszła do biurka gdzie miała wszystkie zebrane kosmetyki.
- Ktoś po nas potem przyjedzie? - uniosłam jedną brew, gdy usiadła naprzeciwko mnie na łóżku i kiedy zobaczyłam w jej ręku tyle cieni. Nie lubię ostro się malować.
- Ty w ogóle zamierzać coś wypić? - spojrzała na mnie badającym spojrzeniem.
- Raczej nie.
- Och dajże spokój Nicole! To jest impreza, nikt z niej nie wyjdzie trzeźwy, przestań grać taką cichą, grzeczną dziewczynkę, tylko pokaż co masz w środku i wreszcie się zabaw. A rodzicami się nie martw. Napisz im zaraz że zostaniesz u mnie na noc, dobrze akurat się składa, bo u mnie nikogo dziś w domu nie będzie. - uśmiechnęła się zachęcająco.
- To że nie będę pić to nie oznacza, że nie będę się dobrze bawić. - zgromiłam ją wzrokiem.
- Nawet na jedno piwo się nie skusisz?
- Diana... - pokazałam swoje słynne mrożące krew w żyłach spojrzenie i ona nagle ucichła. - Zastanowię się.
- Dobra, nieważne. To już ty zrobisz co zechcesz, a teraz weźmy się wreszcie za siebie.
Przytaknęłam jej, a ona zaczęła robić mi makijaż.
***
( godzinę wcześniej)
(Louis)
Gdzie są te pieprzone prochy? Niemożliwe, że tamta torebka z wczoraj to jedyna, którą miałem. Chuj mnie strzeli. Rozniosę ten dom. Zajrzałem do szuflady w salonie, ale tam było pusto. Wypchnąłem ją na podłogę i posypały się z niej jakieś papiery. Mało mnie to obchodziło. Ktoś pukał do drzwi. No serio? Nie potrzebuję teraz żadnego towarzystwa.
- Wejść! - krzyknąłem dalej szukając mojego "białego wybawienia". W salonie zjawił się Liam.
- Wejść! - krzyknąłem dalej szukając mojego "białego wybawienia". W salonie zjawił się Liam.
- Chcesz się odstresować stary? - uśmiechnął się.
- Odbij kurwa, nie jestem w nastroju.
- Louis. - zamachał mi przed nosem białą torebką.
- Nigdy mnie nie zawiodłeś. - uśmiechnąłem się.
***
( Nicole )
Wszystko trwało godzinę. Powiem, że niedużo jak na nas, bo inne dziewczyny potrafią o wiele, wiele więcej pinzdrzyć się przed lustrem. Gdy patrzyłam na Dianę to chciałabym się gdzieś schować i się rozpłakać. Jej figura, długie nogi, włosy, twarz. Chodząca perfekcja. Zazdrościłam jej wszystkiego. Nie dziwię się, że tak jej się powodzi jeśli chodzi o chłopców. Spojrzałam na zegarek. 19:35. Nie wiem, o której mamy tam być, ale chyba już czas. Diana jeszcze raz przejrzała się w lustrze, ale co się dziwić, wyglądała zjawiskowo. Cholera. Uśmiechnęła się do mnie i otworzyła usta by coś mi powiedzieć, ale w tym momencie usłyszałyśmy klakson samochodu pod jej domem. Wyjrzałam przez okno. Stał tam czarny Range Rover.
- No, no... - zagwizdałam. - Nieźle Diana. - odeszłam od okna.
- O cholera, już? - biegała jak oszalała po pokoju zbierając ciuchy.
- Kocha to poczeka. - zachichotałam.
- Zbieraj się, już szybciutko! - rzuciła torbę w moją stronę i zeszłyśmy na dół.
Widziałam, że Diana chce zrobić na nim dobre wrażenie. Należy jej się ktoś lepszy niż Alan.
- Hej! - uśmiechnęła się, ukazując swoje białe zęby.
- Cześć Diana. - Liam wpatrywał się w nią jak w obrazek. - Cześć. - przywitał się. - Jestem Liam. - podał mi dłoń.
- Nicole. - odwzajemniłam uśmiech.
- Przyjaźnicie się, tak? - zapytał, odpalając silnik.
- Z tą żmiją? A w życiu, nie przyznaję się do tego wieśniaka. - Diana dała mi kuksańca w bok.
- Od razu widać, że przyjaciółki.
Cholera, skąd ona go wytrzasnęła? Na pierwszy raz sprawia wrażenie bardzo miłego, no i jest przystojny. Przypomniałam sobie o Louisie i jego wielu tatuażach, tym jak przytulał mnie kurczowo w łóżku, był taki kochany. A teraz nie wiem co się z nim dzieje. Nie odzywa się. Mam nadzieję, że na tej imprezie o tym zapomnę.
Wysiadając z samochodu miałam przed sobą widok wielkiego domu.
- O cholera... - moje nogi ugięły się pode mną kiedy tak wpatrywałam się w ten dom.
- O kurwa Liam! Ktoś chyba nie mało musi mieć w kieszeniach. - wpatrywała się w dom z otwartymi wargami.
- Mnie też się podoba. - przetarł nos palcem. - Należy on do mojego przyjaciela, zresztą z chęcią wam go przedstawię. Chodźmy. - zaproponował i poprowadził nas w stronę domu.
Nigdy nie widziałam tak wielkiej chałupy! Jest trzy razy większa niż mój dom, ale szczerze to nie chciałabym mieszkać w takim ogromnym domu.
Nigdy nie widziałam tak wielkiej chałupy! Jest trzy razy większa niż mój dom, ale szczerze to nie chciałabym mieszkać w takim ogromnym domu.
Szłam za Liam'em i Dianą. Moja przyjaciółka trzymała się ramienia Liam'a. W tym momencie czułam się jak piąte koło u wozu.
Kiedy weszliśmy do środka od razu odbił się od nas zapach spoconych ciał, alkoholu i bóg wie co jeszcze. Musiałam przyzwyczaić wzrok i słuch, ponieważ w pomieszczeniu rozbrzmiewała głośna muzyka oraz było ciemno, no nie aż tak ciemno, ponieważ w korytarzach były zapalone lampki żeby dodać uroku tej domówce.
- Tam stoi Harry. - kiwnął głową w jego stronę i zaraz znaleźliśmy się obok niego. - Harreh! Byku! - krzyknął i rozłożył ręce w jego stronę.
- Liam! - odwrócił się do niego chłopak z burzą loków na głowie i grzywką lekko zaczesaną do góry, po czym przytulili się po przyjacielsku.
- Co słychać? - krzyknął Liam, tak aby Harry usłyszał to co powiedział.
- Nie wiem czy to odpowiednia pora aby opowiadać jak widzisz. - pokazał na dom gdzie zwiększała się liczba ludzi.
- Racja. - zaśmiał się. - Tak właściwie to chciałbym cię zapoznać z moimi koleżankami. Dziewczyny to jest Harry, właściciel tego domu i organizator tej domówki.
- Cześć. - uśmiechnął się i podał rękę najpierw dla Diany później dla mnie.
- A To jest Diana. - pokazał na moją przyjaciółkę. - A obok niej Nicole.
Diana uśmiechnęła się uwodzicielsko na co za bardzo loczek nie zwrócił uwagi.
- Hej. - powiedziałam nieśmiało.
- Napijecie się czegoś? - krzyknął Harry.
- Drinka i Nicole także. - odpowiedziała również za mnie Diana.
- Nie, nie. Ja poproszę sok. Cokolwiek tylko nie alkohol. - powiedziałam z oburzeniem i spojrzałam na Dianę, potem na Harry'ego.
Spojrzał na mnie zdziwiony, potem uśmiechnął się i ukazał swoje dołeczki.
O matko... nie powiem... był cholernie przystojny.
- Okay. Liam tam masz bar, zrób dla Diany drinka, a ja zaprowadzę Nicole do kuchni i wybierze sobie to na co ma ochotę. - uśmiechnął się do Liama. Chłopak przytaknął i poszedł z Dianą, a Harry chwycił mnie za rękę, co mnie trochę zestresowało, ale starałam się nie pokazać tego po sobie.
- Wybieraj. - otworzył mi lodówkę pełną alkoholu, ale znalazłam tam też sok pomarańczowy.
- Dzięki. - strasznie mnie onieśmielał.
- Liam i ta... - chyba starał się coś sobie przypomnieć - Diana, to coś poważnego?
- Sama nie wiem. - próbowałam się rozluźnić - Na razie jeszcze nie, dopiero się poznali.
Brunet zbliżył się do mnie i oblizał usta.
- Powiedz mi coś o sobie.
Otworzyłam usta by coś powiedzieć, ale właśnie ktoś zawołał Harry'ego.
- Przepraszam Nicole. - pogładził mnie po ramieniu, co mocno mnie zdziwiło.
Wyszedł z kuchni, a ja nie chciałam zostać sama, więc skierowałam się do ogrodu, gdzie była większość ludzi. Usiadłam na pobliskim krześle i wzrokiem szukałam Diany, ale jej nie znalazłam. Czułam się trochę nieswojo, ale nie dawałam tego po sobie poznać. Usłyszałam słowa Harry'ego dobiegające w salonie.
- Nareszcie! Długo się nie widzieliśmy. Louis, stary skład wraca!
Poczułam ukłucie w żołądku. Dobrze słyszałam? Nie, na pewno mi się pomyliło. Od dłuższego czasu mam schizy. Myślałam, że ktoś mnie śledzi, a teraz to. Przecież Lou nie może tu być. Wolałam się jednak upewnić. Kolana mi zmiękły, gdy zobaczyłam GO. Był odwrócony plecami, więc mnie nie zauważył. Jak zawsze, miał poburzone włosy, które uwielbiałam, czarne znoszone spodnie i jeansową kurtkę. Dalej witał się z Harrym, klepiąc się po plecach i tak dalej. Hazza chyba zaproponował mu jakiś alkohol, stałam za daleko, żeby usłyszeć o czym rozmawiają, ale na pewno nie będą pić soku jak ja. Musiałam poukładać wszystkie myśli. Nie odzywał się, jak dla mnie za długo. Kiedy ostatni raz się widzieliśmy? Ah, no tak. Wtedy, gdy śniadanie mieliśmy zjeść razem, a nie z moją mamą i Shanonnem. Chwila... Oparłam się o ścianę. Może to dlatego się nie odzywa? Spytałam pierwszej lepszej osoby, gdzie jest łazienka. Było ciężko, bo musiałam przekrzyczeć muzykę, ale jakoś do niej dotarłam. Przemyłam twarz wodą, uważając by nie zmyć makijażu. Spojrzałam na swoje odbicie w lustrze. Czego mogę oczekiwać? Louis na pewno sobie odpuścił, bo dlaczego miałby wybrać mnie? Na tym świecie jest dużo dziewczyn o wiele ładniejszych niż ja. Postanowiłam znaleźć Dianę i dobrze się bawić. Dam sobie radę. Chociaż i tak w głębi duszy miałam nadzieję, że znów wtulę się w jego ramiona. Przecież jest w tym samym domu co ja. Wpadniemy na siebie. Wyszłam z łazienki w poszukiwaniu mojej przyjaciółki. W tym samym czasie szukałam wzrokiem Louisa. Zauważyłam go. Albo miałam zwidy. Ze mną jest chyba coraz gorzej. Podeszłam bliżej, by mu się przyjrzeć, żeby nie wyjść na idiotkę, gdy zaczepię nie tego chłopaka co trzeba. To był on. Byłam już blisko niego, gdy zauważyłam, jak stał z jakąś ciemną blondynką, opierając się ręką o ścianę blisko jej głowy. Co do chuja?
Nie będę stała bezczynnie.
- Szczerze mówiąc to... - usłyszałam kawałek rozmowy - nie odmówię.
W ułamku sekundy znalazłam się obok niego i tej zdziry. Tak, zdziry, bo właśnie lepi się do kogoś, na kim mi cholernie zależy.
- Louis? - podniosłam głos, bo inaczej by mnie nie usłyszał.
Chłopak leniwie się odwrócił. Gdy zobaczył, kto go wołał, zesztywniał.
- Nicole? - lustrował mnie wzrokiem - Mówiłem ci, nie jestem tobą kurwa zainteresowany. - tym razem odezwał się do laski stojącej obok. Stała z wielkimi oczami, odwróciła się na pięcie kręcąc biodrami.
- Szybko się pocieszyłeś? Po co to było? To wszystko? - głos mi się załamywał.
Brunet nie odezwał się, tylko pociągnął mnie za rękę do innego pokoju. Usiadł na łóżku.
- Myślisz, że mógłbym ci coś takiego zrobić? - jego głos był spokojny. Chyba uważał, że nie zrobił nic złego.
- Nie jestem ślepa! Dlaczego mnie teraz okłamujesz?! Dlaczego się nie odzywałeś? - odsunęłam się, siadając na fotel z dala od niego.
Louis jednak podszedł do mnie, kładąc mi dłonie na kolanach, wędrując do ud. Odtrąciłam jego ręce. On jednak nie dawał za wygraną i trzymał mnie za kolana.
- Spójrz na mnie. Nicole.
- Nie dotykaj mnie! - wstałam i poszłam na środek pokoju żeby utrzymać jak najdalszy dystans między nami.
Teraz na całe szczęście się nie zbliżył. Odważyłam się spojrzeć na niego, ale gdy tylko to zrobiłam do moich oczu napłynęły łzy. Czemu ja się tak nad sobą rozżalam ?
- Tęskniłem. - odparł, a w jego oczach widziałam troskę i zmartwienie. Och.
- Tęskniłeś? - prychnęłam pod nosem zniesmaczona i otarłam łzę, która spływała po moim policzku. - Nie kupuję tego. Gdyby tak było to chociaż napisałbyś, cokolwiek. A ty na pocieszenie znalazłeś tutaj jakąś tanią sukę, która łatwo ci ulegnie i polecicie do łóżka. Ale ja taka nie jestem, słyszysz?! - wpatrywałam się w jego oczy, które zmieniły swoją barwę.
Jego kości policzkowe były wyraźnie widocznie, ponieważ je napiął. O tak, wkurwiłam Tomlinsona.
Nagle nie wiedziałam co jest grane, bo wszystko działo się za szybko. Louis pchnął mnie na ścianę i przygwoździł do niej moje ciało. Teraz się cholernie bałam.
- Louis to boli. - jęknęłam wystraszona, gdy poczułam ostry ból w moich nadgarstkach spowodowany mocnym przyciśnięciem przez Louis'a. Spojrzałam mu ponownie w oczy, które lekko złagodniały i chłopak rozluźnił uścisk.
- Nareszcie! Długo się nie widzieliśmy. Louis, stary skład wraca!
Poczułam ukłucie w żołądku. Dobrze słyszałam? Nie, na pewno mi się pomyliło. Od dłuższego czasu mam schizy. Myślałam, że ktoś mnie śledzi, a teraz to. Przecież Lou nie może tu być. Wolałam się jednak upewnić. Kolana mi zmiękły, gdy zobaczyłam GO. Był odwrócony plecami, więc mnie nie zauważył. Jak zawsze, miał poburzone włosy, które uwielbiałam, czarne znoszone spodnie i jeansową kurtkę. Dalej witał się z Harrym, klepiąc się po plecach i tak dalej. Hazza chyba zaproponował mu jakiś alkohol, stałam za daleko, żeby usłyszeć o czym rozmawiają, ale na pewno nie będą pić soku jak ja. Musiałam poukładać wszystkie myśli. Nie odzywał się, jak dla mnie za długo. Kiedy ostatni raz się widzieliśmy? Ah, no tak. Wtedy, gdy śniadanie mieliśmy zjeść razem, a nie z moją mamą i Shanonnem. Chwila... Oparłam się o ścianę. Może to dlatego się nie odzywa? Spytałam pierwszej lepszej osoby, gdzie jest łazienka. Było ciężko, bo musiałam przekrzyczeć muzykę, ale jakoś do niej dotarłam. Przemyłam twarz wodą, uważając by nie zmyć makijażu. Spojrzałam na swoje odbicie w lustrze. Czego mogę oczekiwać? Louis na pewno sobie odpuścił, bo dlaczego miałby wybrać mnie? Na tym świecie jest dużo dziewczyn o wiele ładniejszych niż ja. Postanowiłam znaleźć Dianę i dobrze się bawić. Dam sobie radę. Chociaż i tak w głębi duszy miałam nadzieję, że znów wtulę się w jego ramiona. Przecież jest w tym samym domu co ja. Wpadniemy na siebie. Wyszłam z łazienki w poszukiwaniu mojej przyjaciółki. W tym samym czasie szukałam wzrokiem Louisa. Zauważyłam go. Albo miałam zwidy. Ze mną jest chyba coraz gorzej. Podeszłam bliżej, by mu się przyjrzeć, żeby nie wyjść na idiotkę, gdy zaczepię nie tego chłopaka co trzeba. To był on. Byłam już blisko niego, gdy zauważyłam, jak stał z jakąś ciemną blondynką, opierając się ręką o ścianę blisko jej głowy. Co do chuja?
Nie będę stała bezczynnie.
- Szczerze mówiąc to... - usłyszałam kawałek rozmowy - nie odmówię.
W ułamku sekundy znalazłam się obok niego i tej zdziry. Tak, zdziry, bo właśnie lepi się do kogoś, na kim mi cholernie zależy.
- Louis? - podniosłam głos, bo inaczej by mnie nie usłyszał.
Chłopak leniwie się odwrócił. Gdy zobaczył, kto go wołał, zesztywniał.
- Nicole? - lustrował mnie wzrokiem - Mówiłem ci, nie jestem tobą kurwa zainteresowany. - tym razem odezwał się do laski stojącej obok. Stała z wielkimi oczami, odwróciła się na pięcie kręcąc biodrami.
- Szybko się pocieszyłeś? Po co to było? To wszystko? - głos mi się załamywał.
Brunet nie odezwał się, tylko pociągnął mnie za rękę do innego pokoju. Usiadł na łóżku.
- Myślisz, że mógłbym ci coś takiego zrobić? - jego głos był spokojny. Chyba uważał, że nie zrobił nic złego.
- Nie jestem ślepa! Dlaczego mnie teraz okłamujesz?! Dlaczego się nie odzywałeś? - odsunęłam się, siadając na fotel z dala od niego.
Louis jednak podszedł do mnie, kładąc mi dłonie na kolanach, wędrując do ud. Odtrąciłam jego ręce. On jednak nie dawał za wygraną i trzymał mnie za kolana.
- Spójrz na mnie. Nicole.
- Nie dotykaj mnie! - wstałam i poszłam na środek pokoju żeby utrzymać jak najdalszy dystans między nami.
Teraz na całe szczęście się nie zbliżył. Odważyłam się spojrzeć na niego, ale gdy tylko to zrobiłam do moich oczu napłynęły łzy. Czemu ja się tak nad sobą rozżalam ?
- Tęskniłem. - odparł, a w jego oczach widziałam troskę i zmartwienie. Och.
- Tęskniłeś? - prychnęłam pod nosem zniesmaczona i otarłam łzę, która spływała po moim policzku. - Nie kupuję tego. Gdyby tak było to chociaż napisałbyś, cokolwiek. A ty na pocieszenie znalazłeś tutaj jakąś tanią sukę, która łatwo ci ulegnie i polecicie do łóżka. Ale ja taka nie jestem, słyszysz?! - wpatrywałam się w jego oczy, które zmieniły swoją barwę.
Jego kości policzkowe były wyraźnie widocznie, ponieważ je napiął. O tak, wkurwiłam Tomlinsona.
Nagle nie wiedziałam co jest grane, bo wszystko działo się za szybko. Louis pchnął mnie na ścianę i przygwoździł do niej moje ciało. Teraz się cholernie bałam.
- Louis to boli. - jęknęłam wystraszona, gdy poczułam ostry ból w moich nadgarstkach spowodowany mocnym przyciśnięciem przez Louis'a. Spojrzałam mu ponownie w oczy, które lekko złagodniały i chłopak rozluźnił uścisk.
- Przepraszam. - ocknął się i odsunął się ode mnie. - Przepraszam, że nie dzwoniłem, ale miałem różne sprawy do załatwienia. - podrapał się po karku.
- Jakie to były sprawy? - zapytałam zmartwiona i chciałam podejść bliżej, ale się powstrzymałam.
- Związane z moją siostrą i... miałem dużo klientów, wiesz jako mechanik naprawiam auta. - uśmiechnął się słabo.
- Wiem co robi mechanik. - uśmiechnęłam się lekko.
- Wybaczysz mi? - spojrzał na mnie z nadzieją i tak jakby wstrzymywał oddech.
- Tak. - podeszłam do niego i zawiesiłam ręce na jego szyi a głowę przycisnęłam do jego klatki. Po chwili Louis odwzajemnił mój gest.
- To jednak ci na mnie zależy. - zaśmiał się, a ja zaczerwieniłam się. Ale co ja będę kłamać?
- Jak jasna cholera. - uśmiechnęłam się.
- Jak jasna cholera. - uśmiechnęłam się.
- Na prawdę? - zapytał z niedowierzaniem.
- Tak.
- A tak schodząc z tematu, to co tutaj robisz? - spytał. Aha, to czyli nie dowiem się czy mu na mnie zależy.
Odsunęłam się lekko od niego żeby móc spojrzeć mu w oczy.
- Jestem tu z przyjaciółką. Jej kumpel Liam nas tu przywiózł. - zmarszczył czoło. O co chodzi?
- Liam? Opisz mi go. - zażądał na co ja teraz zmarszczyłam czoło i przechyliłam głowę w bok.
- Umm.. brunet z grzywką postawioną lekko w górę, z brązowymi oczami i znamieniem na szyi. A dlaczego pytasz?
- Bo to mój przyjaciel. Nie gadaj, że ta jego " kumpela " nazywa się Dominica. - syknął i zacisnął pięści.
Dominica? Ma na myśli Dianę? O co tu chodzi?
- Nie. Diana.
- No właśnie, to ona?
- Nie. Diana.
- No właśnie, to ona?
- Tak.. to moja przyjaciółka. Skąd ją znasz i dlaczego nagle zrobiłeś się taki zdenerwowany? - zapytałam, zaplątując ręce na piersi.
- Mało istotne, chodźmy ich poszukać. - pokręcił głową i chwycił mnie za rękę po czym wyszliśmy z pokoju.
I powrócił tajemniczy Louis. Gdzie się podział ten słodki, czarujący chłopak, który jeszcze pięć minut temu stał przede mną w tym pokoju? Nigdy chyba nie ogarnę jego zmian nastroju.
Ciągnął mnie wgłąb roztańczonych ciał w poszukiwaniu naszych przyjaciół. Nagle zauważyłam, że Diana siedzi z Liamem na kanapie.
- Louis! - krzyknęłam żeby mnie usłyszał. Zatrzymaliśmy się, a on odwrócił się w moją stronę.
- Co jest?
- Ja pójdę się przewietrzyć, za gorąco mi, zaraz wracam. - nie dałam mu nic powiedzieć, tylko wyrwałam dłoń z jego uścisku i wyszłam na powietrze. Och tak, tego było mi trzeba. Uśmiechnęłam się do siebie i usiadłam na schodach,a przed sobą widziałam zakochaną parę całującą się. Nagle pomyślałam o Louis'ie i jego ustach.
Ciągnął mnie wgłąb roztańczonych ciał w poszukiwaniu naszych przyjaciół. Nagle zauważyłam, że Diana siedzi z Liamem na kanapie.
- Louis! - krzyknęłam żeby mnie usłyszał. Zatrzymaliśmy się, a on odwrócił się w moją stronę.
- Co jest?
- Ja pójdę się przewietrzyć, za gorąco mi, zaraz wracam. - nie dałam mu nic powiedzieć, tylko wyrwałam dłoń z jego uścisku i wyszłam na powietrze. Och tak, tego było mi trzeba. Uśmiechnęłam się do siebie i usiadłam na schodach,a przed sobą widziałam zakochaną parę całującą się. Nagle pomyślałam o Louis'ie i jego ustach.
(Louis)
Gdy Nicole kierowała się w stronę drzwi, chciałem ją zostawić na chwilę na osobności, bo miałem do Liama "sprawę". Tylko szkoda, że ta kobieta w czerni siedziała obok niego. Podszedłem do nich i gdy Diana zobaczyła mnie momentalnie zmarszczyła brwi.
- Liam... dlaczego mi nie powiedziałeś, że Nicole tu jest?
- Bo tak naprawdę przyszła ze mną. - wtrąciła się Diana.
- Słońce, nie prosiłem cię o zdanie. - puściłem jej oczko z poirytowaniem.
- Tommo nie bądź zły. To chyba dobrze. - uśmiechnął się.
- Nieważne. - westchnąłem. - Chodźmy zanim Nicole poszła się przewietrzyć.
- Gdzie idziecie? - zapytała kobieta w czerni.
- Odstresować się. - odpowiedział Liam za mnie. Chyba spodziewał się, że mam odezwać się do niej "niestosownie" jak to on zawsze mówi.
- Mogę iść z wami?
- Lepiej jak dotrzymasz towarzystwa dla Nicole. - spojrzałem na nią drwiąco.
- No jej, ogarnij się. Tak właściwie, dlaczego tak się cały czas na mnie złościsz, idioto? - zapytała rozbawiona.
Suka.
- Chodź już i nie gadaj. - warknąłem i wyszliśmy na tył domu.
Kolejną kreskę hery wciągnęliśmy szybko i bezboleśnie, tak, żeby ktoś się nie dowiedział, że Liam wziął ze sobą towar. Widziałem, że cała ta Diana robi to pierwszy raz bo cały czas pociągała nosem i strzepywała sobie pozostały proszek. Oh, Liam, w co ty ją wpakowałeś. Tylko jeśli przez nią Nicole się tego dowie, to nie ręczę za siebie.
Kolejną kreskę hery wciągnęliśmy szybko i bezboleśnie, tak, żeby ktoś się nie dowiedział, że Liam wziął ze sobą towar. Widziałem, że cała ta Diana robi to pierwszy raz bo cały czas pociągała nosem i strzepywała sobie pozostały proszek. Oh, Liam, w co ty ją wpakowałeś. Tylko jeśli przez nią Nicole się tego dowie, to nie ręczę za siebie.
(Nicole)
Weszłam do środka i rozglądałam się za kimś znajomym. Nigdzie nie widziałam Liam'a, Diany, czy Louis'a. Znowu zostałam skazana na siebie? Podeszłam do stolika z napojami i wlałam sobie coś mocniejszego. Mały drink nikomu nie zaszkodzi, prawda? Patrzyłam na tłum. Wszyscy się dobrze bawili tylko nie ja. Znowu widziałam się z Louis'em i chęć bycia blisko niego powróciła. Na dodatek Diana zostawiła mnie tu samą. Pięknie.
- Cześć piękna, myślałem, że dzisiaj nie pijesz. - loczek ustał obok mnie.
- Mały drink. Nic takiego. - wzruszyłam ramionami i odstawiłam pustą szklankę na stół.
- Jak ci podoba się impreza? - poczułam jego rękę na mojej, na co od razu ją zabrałam.
Odsunęłam się trochę od niego.
- Nie jest źle, ale zaraz będę się zbierać. - oznajmiłam i spojrzałam na niego.
- Dlaczego?
- Czuję się trochę nieswojo. - odparłam i zaczęłam pocierać swoje ramiona. Mimo klimatu jaki panował w domu było mi całkiem chłodno.
- Zimno ci? - zapytał Harry z uśmiechem.
- Umm... trochę. - przygryzłam wargę i patrzyłam na swoje buty.
- Chodź za mną, dam ci bluzę. - zaproponował i chwycił mnie za rękę.
Szłam za nim i nie za bardzo mu ufałam, ale skorzystam. Bynajmniej będzie mi ciepło. Stanęłam na środku pokoju. To chyba musiała być garderoba, bo było tu dużo ubrań i sporo miejsca.
- Trzymaj. - podał mi bawełniany czarny sweter.
Włożyłam go na siebie i od razu zrobiło mi się cieplej. Muszę przyznać, że Harry ma świetne perfumy.
- Dziękuję. - uśmiechnęłam się do niego.
- Nie ma sprawy. - wyszczerzył w moją stronę swoje zęby i ukazał słodkie dołeczki.
- Masz chłopaka? - zapytał przyglądając mi się uważnie.
Wow, tego się nie spodziewałam.
- Co? - boże, jaki on był bezpośredni. - Dlaczego mnie o to pytasz?
- Chcę wiedzieć, na czym stoję. - uśmiechnął się zawadiacko, więc z łatwością mogłam zauważyć jego dołeczki w policzkach.
Cholera. To, że jest przystojny to mało powiedzane. Ale nie myśl o tym, Nicole. Jesteś z Louis'em. Zachowaj zimną krew.
- Uhm... - rozmasowywałam kark. - Tak, mam chłopaka. To Louis.
Harry ze zdziwienia podniósł brwi.
- Ten Louis? Ten, który jest teraz na imprezie? - spojrzał na mnie.
- No... tak. Znacie się dobrze?
- Bardzo dobrze. Nikogo lepiej nie znam od niego. Poznałem go jak byłem małym dzieciakiem.
"Musiałeś słodko wyglądać" pomyślałam. Uśmiechnął się do mnie, jak gdyby czytał mi w myślach. Wyszliśmy z garderoby i znaleźliśmy się w jego sypialni.
- Widzę, że Louis ma dużo przyjaciół.
- Nie tylko w postaci ludzi... - usłyszałam, jak mówi coś pod nosem.
- Słucham? - odgarnęłam włosy, zakładając je za ucho.
- Nie nic, to tylko takie głupoty.
- Harry. - teraz nie byłam już taka nieśmiała.
Ktoś wleciał do pokoju, a raczej była to jakaś para, nieźle spruta. Chyba nawet nas nie zauważyli, bo już pakowali się na łóżko.
- Spierdalać stąd. - Harry podniósł chłopaka, a dziewczyna powlokła się za nim.
Zamknął za nimi drzwi, chociaż słyszeliśmy różne jęki, które na szczęście były nieznaczne, bo muzyka je uciszyła.
- Powiesz mi, co miałeś na myśli? - zaczęłam temat.
- Nicole, to nic takiego, wymsknęło mi się.
- Nie ukryjesz tego przede mną wiesz? I tak się dowiem, Harry proszę. - może gdy będę się rozczulać to mi powie?
- No okej. - chwycił mnie za rękę i pociągnął, żebym usiadła z nim na łóżku.
Na prawdę czułam się dziwnie, kiedy mnie tak dotykał. To niekomfortowe.
- Obiecaj, że to, co ci teraz powiem zostanie między nami. Louis nie dowie się niczego. Ja nic ci nie mówiłem, ty nic nie wiesz. Zachowasz to dla siebie. Tak? - był tak blisko, że widziałam jego śliczne zielone oczy. - Proszę, Nicole, nie chcę ci tego mówić, a jeśli on się dowie, to koniec z naszą przyjaźnią, całe nasze lata się posypią. Więc niezależnie, co usłyszysz, nie dzielisz się tym z nikim.
Bałam się tego, co teraz usłyszę. Czy Louis zabił kogoś? Zrobił coś niewybaczalnego? Źle potraktował dziewczynę? Boże. Czuję, jakbym miała zaraz zemdleć. Pokiwałam tylko głową na słowa Harry'ego i starałam się być czujna.
- Louis ma problem. Nie wiem, kto mu w tym pomoże, bo on nie widzi w tym nic złego. Od pewnego czasu wciąga heroinę.
Dopiero po paru sekundach dotarło do mnie to, co powiedział Harry. Złapałam się za głowę, bo zrobiło mi się ciemno przed oczami. Louis.
- Co? - boże, jaki on był bezpośredni. - Dlaczego mnie o to pytasz?
- Chcę wiedzieć, na czym stoję. - uśmiechnął się zawadiacko, więc z łatwością mogłam zauważyć jego dołeczki w policzkach.
Cholera. To, że jest przystojny to mało powiedzane. Ale nie myśl o tym, Nicole. Jesteś z Louis'em. Zachowaj zimną krew.
- Uhm... - rozmasowywałam kark. - Tak, mam chłopaka. To Louis.
Harry ze zdziwienia podniósł brwi.
- Ten Louis? Ten, który jest teraz na imprezie? - spojrzał na mnie.
- No... tak. Znacie się dobrze?
- Bardzo dobrze. Nikogo lepiej nie znam od niego. Poznałem go jak byłem małym dzieciakiem.
"Musiałeś słodko wyglądać" pomyślałam. Uśmiechnął się do mnie, jak gdyby czytał mi w myślach. Wyszliśmy z garderoby i znaleźliśmy się w jego sypialni.
- Widzę, że Louis ma dużo przyjaciół.
- Nie tylko w postaci ludzi... - usłyszałam, jak mówi coś pod nosem.
- Słucham? - odgarnęłam włosy, zakładając je za ucho.
- Nie nic, to tylko takie głupoty.
- Harry. - teraz nie byłam już taka nieśmiała.
Ktoś wleciał do pokoju, a raczej była to jakaś para, nieźle spruta. Chyba nawet nas nie zauważyli, bo już pakowali się na łóżko.
- Spierdalać stąd. - Harry podniósł chłopaka, a dziewczyna powlokła się za nim.
Zamknął za nimi drzwi, chociaż słyszeliśmy różne jęki, które na szczęście były nieznaczne, bo muzyka je uciszyła.
- Powiesz mi, co miałeś na myśli? - zaczęłam temat.
- Nicole, to nic takiego, wymsknęło mi się.
- Nie ukryjesz tego przede mną wiesz? I tak się dowiem, Harry proszę. - może gdy będę się rozczulać to mi powie?
- No okej. - chwycił mnie za rękę i pociągnął, żebym usiadła z nim na łóżku.
Na prawdę czułam się dziwnie, kiedy mnie tak dotykał. To niekomfortowe.
- Obiecaj, że to, co ci teraz powiem zostanie między nami. Louis nie dowie się niczego. Ja nic ci nie mówiłem, ty nic nie wiesz. Zachowasz to dla siebie. Tak? - był tak blisko, że widziałam jego śliczne zielone oczy. - Proszę, Nicole, nie chcę ci tego mówić, a jeśli on się dowie, to koniec z naszą przyjaźnią, całe nasze lata się posypią. Więc niezależnie, co usłyszysz, nie dzielisz się tym z nikim.
Bałam się tego, co teraz usłyszę. Czy Louis zabił kogoś? Zrobił coś niewybaczalnego? Źle potraktował dziewczynę? Boże. Czuję, jakbym miała zaraz zemdleć. Pokiwałam tylko głową na słowa Harry'ego i starałam się być czujna.
- Louis ma problem. Nie wiem, kto mu w tym pomoże, bo on nie widzi w tym nic złego. Od pewnego czasu wciąga heroinę.
Dopiero po paru sekundach dotarło do mnie to, co powiedział Harry. Złapałam się za głowę, bo zrobiło mi się ciemno przed oczami. Louis.
***
- Nicole! Nicole! - usłyszałam głos Harry'ego.
Otworzyłam oczy i spostrzegłam, że dalej jestem w tym samym pokoju.
- Już w porządku? - spytał mnie brunet.
Powoli podniosłam się, chociaż dalej kręciło mi się w głowie. Harry jednak położył mnie na łóżko i podał butelkę wody.
- Napij się. Zemdlałaś. - widziałam przerażenie w jego oczach.
Znów zamknęłam oczy, by wszystko sobie przypomnieć. Przyszłam tu z Dianą i Liamem. Wtedy poznałam Harry'ego. Po jakimś czasie zobaczyłam Louis'a i... Teraz pamiętam. To dlatego zemdlałam.
- To nie może być prawda, on taki nie jest. - otworzyłam oczy, nawet nie patrząc na Harry'ego.
- Jak długo go znasz? Powiedz mi to szczerze.
- To nieistotne. Ale on jest dla mnie cholernie ważny. Nie zrozumiesz tego.
- Rozumiem... - powiedział cicho i spuścił głowę.
- Dla ciebie to może być śmieszne, ale nigdy nie miałam kogoś takiego jak on. Skoro mam 17 lat, to już dawno powinnam mieć kilku chłopaków, nie? A nie miałam żadnego i to jest dla mnie nowe uczucie, takie nieznane. Myśl sobie co chcesz.
- Nicole... - przerwałam mu.
- Nie, nie Nicole. On nie może być taki, ma swoje humory, ale nigdy nie widziałam, żeby jego zachowanie zdradzało to, co robi. - teraz już nie wytrzymałam, wybuchnęłam płaczem.
Poczułam otulające mnie ramię. Czy on się właśnie obok mnie położył? Gdyby ktoś nas tak teraz zobaczył. Przecież ja go kompletnie nie znam. Mimo to, byłam zbyt słaba i potrzebowałam czyjegoś wsparcia. Wtuliłam się do niego bardzo mocno i poczułam jego perfumy. Były świetne. Ale Harry to Harry, a Louis to... No właśnie, Louis to ćpun? Łzy spływały po moich policzkach jak wodospad Niagara.
- Ciiii... On z tym skończy. - głaskał mnie po głowie, jakby był moim przyjacielem od dziecka. - Pomożemy mu z tego wyjść. Louis jest silny. Nie ma świadomości, w co się wpakował, ale wyjdzie z tego. - jego spokojny głos z chrypką pomagał mi się ponownie nie rozpłakać.
- Obiecujesz? - spojrzałam na niego, chociaż ledwo go widziałam, bo rozmazany tusz zamazywał mi widok.
- Obiecuję.
Usiadłam na łóżku równocześnie wyrywając się z jego ciepłych i bezpiecznych objęć.
- Nawet cię nie znam, a jestem ci wdzięczna. Nie pozwoliłabym raczej tak byle komu mnie obejmować. - uśmiechnęłam się słabo.
- To miłe. A teraz chodź, porozmawiasz z nim na spokojnie, gdy wrócisz do domu i spotkasz się z nim w jakimś odosobnionym miejscu. Chcę, żebyś się teraz dobrze bawiła. Miałaś chyba wtedy wypić drinka? - skinęłam głową na jego słowa.
Wróciliśmy do pokoju pełnego ludzi. Harry własnoręcznie zrobił mi nieziemskiego drinka, może ludzie robią lepsze, ale ja nie jestem znawczynią drinków. Nie piję co piątek, jak niektórzy.
- Może poszukam Liam'a? W końcu musi być tam twoja przyjaciółka.
- Jeśli możesz. Dziękuję. - tak, z całego serca mu dziękuję. Będę mu wiele zawdzięczać przez ten wieczór.
Harry odszedł w tłum pijanych osób. Ja też wbiłam się w ten tłum, tylko że od innej strony. Sama też chciałam szukać Diany, jeśli Harry'emu by się nie udało. Nawet nie zauważyłam, a jakiś facet złapał mnie za tyłek. Odwróciłam się szybko i spoliczkowałam go.
- Co ty sobie kurwa myślisz?! - miałam dziś dość tej imprezy.
Bełkotał coś, czego nie mogłam zrozumieć i próbował się do mnie dobierać. Starałam się wyrwać z jego obleśnych łap, ale nic z tego. Zaczęłam krzyczeć z całych sił w płucach. Ktoś oderwał tego oblecha, dzięki czemu nie czułam już jego brudnych rąk na moim ciele. Widziałam, jak facet dostaje mocno w twarz, przez co próbuje się bronić, ale jego ruchy są ograniczone, bo był bardzo pijany. Przyglądałam się temu, bo chciałam zobaczyć, kto mi pomógł. Mój "nieznany obrońca" wymierzył mu cios w brzuch, przez co on skulił się i leżał na podłodze.
- Chodź do mnie. - usłyszałam znajomy głos i poczułam jego ręce na moich biodrach.
Teraz mogłam przyjrzeć się jego twarzy.
- Louis? Louis, muszę z tobą porozmawiać. Możemy już wyjść z tej imprezy? - przekrzykiwałam muzykę.
- Ciiiii... - przyłożył palec do moich ust i pociągnął do innego pokoju.
W szybkim czasie leżałam na łóżku i mogłam ujrzeć jego twarz, bo w pokoju było jasno. Louis był nade mną, więc szybko się do niego przytuliłam, czując jego perfumy. Jego były zupełnie inne niż Harry'ego, były takie... moje. Objęłam jego twarz dłońmi i mocno go pocałowałam.
- Gdzie byłeś?
Brunet zaczął całować moją szyję. Jęknęłam z rozkoszy, ale chciałam się dowiedzieć gdzie był. Nagle zdjął koszulkę, na co mocno się zdziwiłam.
- Co ty robisz? - spytałam.
- Myślę, że powinniśmy odpracować te dni, kiedy się nie widzieliśmy.
Zjeżdżał ustami w dół, aż dotarł do moich piersi.
- Ale Louis. Nie tutaj, proszę. Wyjdźmy stąd.
- Każde miejsce jest dobre, kochanie. - teraz zauważyłam jego czerwone oczy i przypomniałam sobie, co powiedział mi Harry.
Nie kłamał.
- Przestań.
Chłopak nie słuchał mnie w żadnym stopniu. Zaczęłam się pod nim wiercić, żeby wyrwać się z jego uścisku, jednak on złapał oba moje nadgarstki i widocznie nie zamierzał mnie puszczać. Zrobił mi pokaźną malinkę na szyi, co mnie bardzo zabolało, bo była brutalna. Po moich policzkach zaczęły płynąć łzy.
- Puść mnie, co w ciebie wstąpiło?! - zaczęłam krzyczeć z nadzieją, że ktoś nas usłyszy, jednak myliłam się.
- Nicole, wiem, że bardzo ci na mnie zależy, więc bądź tak dobra i nie wierć się okej? - jeszcze bardziej przycisnął mnie do łóżka.
Widziałam, że zaciskał zęby i bałam się, że zrobi mi krzywdę. Jeśli się nie wydostanę, to na prawdę sprawi mi ból. Starałam się odpychać go nogami jednak na nic się to nie zdało. Louis zaczął odpinać mi guzik od moich szortów, na co spanikowałam. Gdy miał zajętą rękę, to trzymał mnie tylko drugą i lekko poluźnił uścisk. W tym momencie wyrwałam się. Zapłakana wybiegłam z pokoju i słyszałam za sobą kroki i wołanie. Nienawidzę siebie.
DZIĘKUJEMY ZA 6200 WYŚWIETLEŃ!
Dziękujemy, że dotrwaliście do końca, mamy nadzieję, że rozdział wam się podobał tak jak nam, bo z niego to chyba najbardziej jesteśmy dumne, bo wyszedł na bardzo długi. Dziękujemy także za miłe komentarze :D Czekamy na wasze opinie. Jak widzicie jutro do szkoły i będziemy musiały bardziej sprężać się z rozdziałem, a nie tak jak wtedy ze musieliście czekać na niego dwa miesiące haha. Mamy nadzieję, że nam wybaczyliście. Okej przynudzam trochę. To do następnego misiaki. xx
Nie przynudzasz :) Mi się spodobał :D
OdpowiedzUsuńA jaki długi... oh. Musiałaś się napracować :)
Czekam na nn.
Pozdrawiam/
http://be-your-self-6969.blogspot.com/
Genialny rozdzial. Czekam z niecierpliwoscia na nexta! @Niallerxhomie
OdpowiedzUsuńTak się dużo działo w tym rozdziale, że nie wiem, czy dam radę uwzględnić w komentarzy wszytsko, co bym chciała ;o
OdpowiedzUsuńPo pierwsze, podejrzane z tym ziomeczkiem, co niby "śledził" Nicole. To przecież nie mógł być Louis, no bo on wtedy zajmował się zapełnianiem swojego nosa -.-
No po prostu nie mogę uwierzyć, że Liam też to robi! Siedziałam przez dobre 5 minut z szeroko otwartymi oczyma i buzią w kształcie "o", bo normalnie mi się tol w głowie nie mieści! Jeszcze potem pojechał po dziewczyny... Dobrą musiał mieć misję, żeby to zrobić :D
Louis, to Louis, jest popierdolony i nawet nie chce mi się poruszać tematu jego ćpania...
Diana... od dawna wiedziałam, że jest nierozważna, ale w tym rozdziale coś mi już od początku nie podchodziła, jakoś po prostu... nie. Totalnie nie siadło ;/
Harry- od razu, jak do niego podeszli, to ja tylko w myślach powtarzałam "Zaopiekuj się Nicole", "jestem TEAM HARRY" :D Jestem, ale popierdolona. Nic nie poradzę, że oni by mi tak slodko razem wyglądali i w ogóle :P Zastanawia mnie to, cxzy Harry'emu faktycznie "wymsknęła" się ta sprawa z Louis'm, czy może ma w tym swój jakiś ukryty cel... (Będę przez to umierać, jesli nie dodacie szybko następnego!)
Nicole, jest taką typową niewinną ślicznotką, niewierzącą w siebie etc. Wszyscy znamy ten wątek, więc nie będę opisywać :)
No i powracamy znów do Louis'ego, który jak zwykle musi wszytsko spierdolić, ale jak widać, taka już jego rola. Nie ogarniam tego ziomka, chociaż tyle, że moze swoje odpały zrzucić na here, bo inaczej to by miał słabo w życiu ;/
Rozdział jak zwykle cudowny, ale czytałam go chyba z pół godziny, bo dzisiaj nie mogę się na niczym skupić, więc jeśli komentarz jest do dupy, to przepraszam, ale chyba już przeżywam załamkę z powodu jutrzejszego wfu o 7:30 (someone kill me, please).
Życzę miłego tygodnia, pozdrawiam~Lady Morfine <3
o cholera, nie wiedziałam, że to takie długie ;o
UsuńJutro razem z Boo Bear piszemy kolejny rozdział tym razem w szkole, bo nie chcemy stracić czytelników, nam też podoba się to że rozdziały są długie i nawet szybko je piszemy. Podziwiam cię, że masz czas, żeby pisać tak długie komentarze dla nas, uwielbiamy takie :"'') Jak ja pisałam o Harrym to pomyślałam że dobra para by z nich była, ale no Nicole zależy na Louis'ie. Jeszcze raz dziękujemy Ci bardzo! :*
Usuńja mam zaesze na wszytsko czas, tylko nie na naukę ;D
UsuńW sumie to opowiadanie zostało głównie poświęcone Louis'emu, ale można wpleść jakiś wątek z Harrym :D
Nie ma sprawy, lubię, jak ludzie się dzięki mnie uśmiechają xxx
Powiadomcie mnie o kolejnym!
Awwww ^^ nie ma sprawy <3
UsuńSuper rozdział:3
OdpowiedzUsuńGenialny rozdział! *_* Boże, podoba mi się ten blog, to w jakim kierunku zmierzacie z nim i ogólnie tematyka opowiadania! Jesteście świetne i naprawdę pięknie piszecie! Bardzo podoba mi się styl waszego pisania! I uwielbiam fakt, że rozdziały są nie za długie i nie za krótkie - IDEALNE! Blog = czysta perfekcja! Pozdrawiam i życzę dużo weny! @We_AreStrong xx
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział :)) Czekam na nexta.
OdpowiedzUsuńWpadnij też do mnie.
Zapraszam: http://compleks-niallhoran-love.blogspot.com/
GENIALNY! Nie mogę się doczekać następnego! <3
OdpowiedzUsuńKocham, kocham, kocham i jeszcze raz kocham! :3
Pozdrawiam xx
Świetny, jak każdy, tyle się zadzialo!
OdpowiedzUsuńWydaje mi się, że harry specjalnie jej to powiedział, żeby się di niej zbliżyć, a oddalić louisa. Ponadto diana mnie trochę... hm, zawiodła, tak jak liam, że też pozwolił jej na coś takiego :/ ale i tak mam nadzieję, że w końcu oficjalnie będą razem i będą szczęśliwi. Poza tym, pewnie znowu louis " pokłóci" się z nicole za ta ostatnią scenę. Zastanawiam się dlaczego nicole aż zemdlala po poznaniu prawdy z heroiną. Ona pewnie bd chciała mu pomóc, a on jak zwykle "nie będzie potrzebował pomocy i sam sobie poradzi" albo ją jeszcze w to wciągnie, chociaż wątpię, za bardzo liczy die dla niego jej bezpieczeństwo. wgl tak to ślicznie brzmiało, że louis pachnie perfumami, które są inne, które są jej <3 ojej :3 zawiodłam się tylko trochę,że lou nie powiedział że jemu też zależy na nicole :(
czekam na następny i pozdrawiam :)
Świetny, jak każdy, tyle się zadzialo!
OdpowiedzUsuńWydaje mi się, że harry specjalnie jej to powiedział, żeby się di niej zbliżyć, a oddalić louisa. Ponadto diana mnie trochę... hm, zawiodła, tak jak liam, że też pozwolił jej na coś takiego :/ ale i tak mam nadzieję, że w końcu oficjalnie będą razem i będą szczęśliwi. Poza tym, pewnie znowu louis " pokłóci" się z nicole za ta ostatnią scenę. Zastanawiam się dlaczego nicole aż zemdlala po poznaniu prawdy z heroiną. Ona pewnie bd chciała mu pomóc, a on jak zwykle "nie będzie potrzebował pomocy i sam sobie poradzi" albo ją jeszcze w to wciągnie, chociaż wątpię, za bardzo liczy die dla niego jej bezpieczeństwo. wgl tak to ślicznie brzmiało, że louis pachnie perfumami, które są inne, które są jej <3 ojej :3 zawiodłam się tylko trochę,że lou nie powiedział że jemu też zależy na nicole :(
czekam na następny i pozdrawiam :)
[SPAMIK]
OdpowiedzUsuńSpodobał ci się I rozdział mojego opowiadanie, więc mam nadzieję, że i II przypadnie ci do gustu. Zapraszam i liczę na twoją szczerą opinię: http://wish-youu-were-here.blogspot.com/
OMG. jest świetny. nie umiałam przestać czytać.
OdpowiedzUsuńsuper masz pomysły.
czekam na next.
ZAPRASZAM NA 1 ROZDZIAŁ .xx
http://my-life-is-true-onedirection.blogspot.com/
. ~ Misiaczek
uhuhu naprawdę nie wiem co napisać!
OdpowiedzUsuńMogę jedynie wykrzesać z siebie to, że to fanfiction jest naprawdę świetne. Trafiłam na nie, ponieważ ktoś mi podesłał linka na twitterze, z czego jestem mocno zadowolona.
Chyba trafiłam po raz pierwszy na taki charakter Louisa ;) Wyjątkowo mnie zaintrygowały jego wahania nastrojów. Chyba wszędzie główny bohater posiada takie huśtawki emocjonalne, jednak nie aż takie jak Louis. Myślę że m. in. dlatego mi tak blog wszedł w pamięć ^^
Ogółem nie wiem co jeszcze napisać. Wasze opowiadanie jest świetne, jedno z moich ulubionych. Z niecierpliwością czekam na następną część i życzę weny kochane! Macie cudowny styl pisania, uwielbiam go xx.
+ przepraszam jeśli to was zirytuję, ale zapraszam też do siebie c: http://obsession-fanfiction.blogspot.com/ xx
Jejciu cudowny <33 masz talent i to wielki ;))
OdpowiedzUsuńzapraszam do mnie
http://ostatniechwile.blogspot.com/
kocham ;** na prawdę miło się czyta hihi ^^
OdpowiedzUsuńzapraszam Cię na nowy rozdział na blogu http://darkhopeofloveandpain.blogspot.com :) Liczę na szczerą opinie i, że pozostawisz coś po sobie :)
Blog swietny . !
OdpowiedzUsuńZapraszam na nowy rozdzial ♥ http://jeedenkieruunek.blogspot.com/
~ Katy . ; *