czwartek, 2 stycznia 2014

Rozdział dziesiąty

Rażące światło dzienne przebijało się przez zasłony mojego okna. Wiedziałem, że dziś nie będę wylegiwać się w łóżku. Postanowiłem poradzić sobie z ostatnim typem, którego nasunął mi Drake. Kończę z tym bagnem, ale boję się konsekwencji. Leniwie podniosłem się z łóżka i ruszyłem w stronę łazienki. Poranny, zimny prysznic zawsze stawiał mnie na nogi. Woda spływała po mojej klatce piersiowej i w tym momencie obraz w mojej głowie przedstawiał Nicole, gdy byliśmy w jej pokoju. Jej małe dłonie próbowały radzić sobie z moim rozporkiem i widziałem w jej oczach, że wcale nie jest na to gotowa. Boże, co ja mógłbym wyrabiać z nią w łóżku. Myślę że ciężko byłoby jej chodzić i siadać przez co najmniej dwa dni. Boję się tylko tego, że mogę ją skrzywdzić, bo jestem przyzwyczajony do zaciągania lasek do mojego łóżka tylko na jedną noc. W tym czasie wolę jednak tego nie planować i o tym nie myśleć, a cieszyć się chwilą. Powinienem już wyjść, chociaż zimna woda mnie orzeźwiała. Owinąłem się ręcznikiem, zostawiając nagi tors i pozwalając kroplom spływać po moim ciele. Wytarłem włosy i wyszedłem z łazienki. Oczywiście, na dole można było już usłyszeć muzykę. Kate kochała ją od dziecka i w sumie cieszę się, że słucha jej nawet od rana, bo to przypomina mi czas, kiedy byliśmy rodziną. Wszyscy. Moja siostra jadła swoje ulubione naleśniki z polewą wiśniową i popijała latte. Muszę przyznać, że wyładniała przez ten czas, a siniaki nie były już tak widoczne.
- Masz zamiar chodzić tak w samym ręczniku? - zaczęła lustrować mnie wzrokiem.
- Jakie miłe powitanie! Dzień dobry. - zaśmiałem się.
- Od kiedy wstajesz z łóżka z dobrym humorem?
- Od kiedy moja siostra robi mi śniadania i nie muszę martwić się, że się czymś zatruję. - urwałem kawałek jej naleśnika.
- Ej! Weź sobie drugiego, okej? - odsunęła talerz do siebie.
Wzruszyłem ramionami i uśmiechnąłem się pod nosem, bo cieszyłem się z najmniejszych rzeczy. Ciekawe, jak długo? Wróciłem do stołu z pełnym talerzem i biorąc kęs zacząłem rozmowę.
- Kate mhm... - nie wiedziałem jak zacząć. - Z Colinem już jest okej? Mam nadzieję, że się nie odzywał?
Zakrztusiła się.
- Nie, jest w porządku. - zauważyłem, że starała się na mnie nie patrzeć.
- Chyba nie do końca. Dlaczego tak zareagowałaś, kiedy cię o niego zapytałem?
- Ja... - zastanawiała się co powiedzieć. - Po prostu zapomniałam o tej sprawie... - mówiła coraz ciszej.
- Okej. Rozumiem. Czyli nie odzywał się? - dotknąłem jej szyi, gdzie miała jeden z największych siniaków, który jeszcze się nie zagoił. - Bardzo boli?
Kate wyrwała się i zanim uciekła do łazienki, zauważyłem jej załzawione oczy. Cholera. Powiedziałem coś złego? Może nie powinienem dotykać tych miejsc. Poszedłem za Kate, jednak zdążyła się zakluczyć. Słyszałem jej płacz i czułem się tak, jakby moje serce rozpadało się na milion kawałków. Wbiłem wzrok w ścianę i przeczekałem z nadzieją, że płacz choć trochę ucichnie. Jednak tak się nie stało. Jeszcze raz nacisnąłem klamkę z nadzieją, że drzwi są zamknięte. Nie poszło po mojej myśli.
- Kate... Kate... - powtórzyłem. - Powiedziałem... coś nie tak? - teraz uważałem na słowa.
Nie dostałem od niej odpowiedzi.
- Przepraszam, jeśli zrobiłem coś źle.
Teraz zdałem sobie sprawę, że Kate jest jak lustro rozbite na tysiąc kawałków, które będzie ciężko pozbierać. Ale cholera! Muszę jej pomóc, ma tylko mnie.
- Proszę, wyjdź. Porozmawiaj ze mną. - usłyszałem tylko głośniejszy płacz.
Chyba nie pójdzie mi tak łatwo. Wstałem od drzwi i ruszyłem do pokoju aby się przebrać. W mojej głowie krążyło wiele pytań. Czy ten chuj do niej wrócił? Albo znów jej coś zrobił o czym nie wiem? Wszystkie złe myśli kłębiły się w mojej głowie. Wróciłem pod drzwi i delikatnie zapukałem.
- Kate? Jesteś tam? - zapytałem z troską w głosie.
Po paru chwilach nareszcie się odezwała. Kamień spadł mi z serca.
- Proszę, zostaw mnie.
Nie słuchałem jej próśb.
- Otworzysz mi drzwi? - spytałem łagodnie.
- Nie. - odpowiedziała cicho, ciągnąc nosem.
Oparłem się plecami o ścianę i przejechałem ręką po twarzy. Szybko przypomniałem sobie, że w szafce w salonie mam kluczyk, który odblokowuje drzwi łazienki od przodu. Przeszukałem szuflady i znalazłem niewielki klucz. Drzwi uległy i zobaczyłem Kate siedzącą przy wannie z zakrwawionym nadgarstkiem. Oszołomiło mnie. Szybko podbiegłem do niej z ręcznikiem.
- Kuźwa Kate! - krzyknąłem. - Co ty do chuja robisz? - starałem się zatamować krew.
- Nie chcę... - przełykała łzy. - Nie chcę żyć, rozumiesz?! - wykrzyczała mi to w twarz i znów zaczęła płakać.
Siedziałem przy niej wpatrując się w ranę i mocno zaciskając ręcznik. Odkręciłem wodę z kranu i obmyłem jej nadgarstek. Bez słowa poszedłem po bandaż. Gdy wróciłem, Kate przyglądała się swojej ręce i jeździła opuszkami palców po ranach. W ciszy owinąłem jej cięcia i objąłem moją siostrę. Moją małą, bezbronną siostrzyczkę. Nie odzywała się do mnie. Dławiła się łzami. Zaniosłem ją na rękach do salonu i usiadłem obok niej. Postanowiłem wydusić z niej wszystko.
- Kate, musisz powiedzieć mi prawdę.
W pokoju zapanowała cisza.
- Czy on zrobił ci coś złego? Skrzywdził cię? - zacisnąłem pięści na myśl o tym gnoju.
- Teraz nie... - nareszcie, odezwała się.
- Dotknął cię raz?
Na te słowa, Kate schowała głowę w poduszkę. Przytuliłem ją i zacząłem od nowa.
- Czy on... Zrobił coś, czego ty nie chciałaś? - naciskałem.
- Louis, czy ty do kurwy możesz zrozumieć, że nie chcę o tym rozmawiać? Musisz być taki dociekliwy?! - nagle wstała i zaczęła chodzić po salonie z ręką na czole.
Zastanawiałem się po kim ona taka nerwowa? Ok. Wiem już po kim. Trudno było zachować mi spokój kiedy ona tak na mnie się darła, ale mimo tego i tak nie chciałem żeby się mnie bała. Już i tak ledwo zdobyłem jej zaufanie. Postanowiłem jeszcze raz. Nie odpuszczę jej.
- Kate... naprawdę nie chcę się z tobą kłócić. Martwię się o ciebie, a ty mi tego nie ułatwiasz, gdybyś... - przerwała mi.
- Kochany bracie, to nie twoja sprawa. Jeżeli chcesz żebym była bezpieczna to najlepiej o to nie wypytuj i daj mi spokój. - powiedziała z zaciśniętą szczęką. W jej oczach widziałem totalną irytację.
- Ja pierdolę! Od kiedy to ty masz się troszczyć o swoje bezpieczeństwo? To chyba ja wiem jak mam postąpić jeśli zagraża ci coś, więc do chuja daj mi sobie pomóc. Przecież musimy liczyć na siebie, bo nie mamy nikogo, rozumiesz?! - wybuchłem. Już nie mogłem powstrzymać się. Jeśli na spokojnie z niej tego nie wyciągnę, to będę musiał dodać trochę złości i agresji.
Spojrzała na mnie a w oczach miała łzy. Nagle zmiękłem.
- Zostałam poniżona, potraktowana jak szmatę... - wytarła łzy i mówiła dalej. - Żadna dziewczyna nie chciałaby się tak poczuć. - przygryzła wargę żeby powstrzymać szloch i spuściła wzrok.
- Do czego ty zmierzasz? - przekręciłem głowę w bok. Nie chciałem pokazać jej, że zmiękłem. Co się ze mną dzieje? Powiedziała coś pod nosem. - Możesz powtórzyć? - powiedziałem opanowanym głosem.
- No kurwa ten fiut mnie zgwałcił! - z jej oczu leciały łzy. Dosłownie dławiła się nimi.
- Co? - powiedziałem z niedowierzaniem i zmarszczyłem czoło. To nie może być prawda.
- Głuchy jesteś? Zostałam zgwałcona. Sponiewierana. Brzydzę się sobą, nie chcę żyć z myślą, że ktoś mnie zgwałcił. Zawsze zadaje sobie pytanie, dlaczego ja? Gdyby mama tu była... - przerwałem jej.
- Ale nie ma. Zabiję tego chuja. - zacisnąłem pięści.
- Louis... nie możesz... - powiedziała stanowczo.
- Ty się jeszcze kurwa nad nim litujesz?! To on mógł tak cię potraktować? Nie bądź głupia, już jest martwy. - warknąłem i szybko podbiegłem do drzwi i wyszedłem. Słyszałem tylko błagalne wołanie Kate, ale nie chciałem jej słuchać. Zapłaci za to.




*                      *                     *




Trzasnąłem drzwiami od samochodu i wbiegłem do jeśli to tak można nazwać "gabinetu" Drake'a. Najpierw zamierzałem rozpierdolić tego Ray'a czy jak mu tam. Mam w dupie konsekwencje, to ostatni dzień tego jebanego Colin'a. Jego śmierć będzie kurwa powolna. Gnój będzie cierpiał, zapewniam mu to.
- Nareszcie się zjawiłeś! - stary wstał do biurka. - Trzymaj. - podał mi małą kartkę z adresem klubu, w którym bywał Ray.
Oddychając ciężko przeczytałem adres i schowałem skrawek papieru do kieszeni.
- Jeszcze coś?
- Nie martw się, wiem jak bardzo kochasz tą robotę i jeszcze nie raz się spotkamy. - uśmiechnął się złośliwie.
- Wątpię. - burknąłem pod nosem.
- Co powiedziałeś?
- Nic, co tym razem zawinił ci ten cały Ray?
- Gówno cię to interesuje, jedyne co masz zrobić, to mu o mnie przypomnieć.
Ostatni raz spojrzałem na Drake'a i wyszedłem z tego brudnego budynku. Porzygać się tu można. Oparłem się o maskę samochodu i wyjąłem z kieszeni paczkę papierosów. Dawno nie paliłem. Starałem wyluzować się kolejnym zaciągnięciem. Rozpierdolę tego typa. Będzie błagał mnie o litość, skurwysyn. Odrzuciłem papierosa i ruszyłem w stronę klubu.
Po paru dobrych minutach zostało mi nie dużo drogi. Zbliżałem się do skrzyżowania, światło było pomarańczowe więc na pewno zdążę przejechać. Docisnąłem pedał gazu, ale nagle ktoś wjebał mi się przed maskę. Hamowałem tak mocno, że aż zrobiło mi się szkoda moich opon. Tak wiem, jestem egoistą. Wybiegłem z auta.
- Co do chuja! Patrz jak chodzisz, bo kurwa długo na tym świecie nie pożyjesz! - podszedłem do faceta, który chyba nie bardzo był świadom tego, co do niego mówię.
Szarpnąłem go za ramię i cała złość nagle zniknęła.
- O.. Liam... - położyłem rękę na karku lekko go rozmasowując, żeby rozładować napięcie.
- Pogięło cię?! Myślałem, że zesram się w majty! To ty wpieprzyłeś mi się na drogę! - próbował szybko nabrać powietrza.
- Stary! Wyluzuj! Nie bądź gówno! - sam zaśmiałem się z siebie. - Liam! Wrzuć na luz!
- Pojebało cię do reszty? Prawie mnie przejechałeś!
- Dobra nie marudź, wsiadaj bo jak widzisz inni się strasznie niecierpliwią. - odwróciłem się w stronę korku wywołanego przeze mnie i Liama.
Szybko odjechaliśmy z tamtego miejsca.
- Gdzie ci tak się spieszy? - zapytał mój przyjaciel nie spuszczając ze mnie wzroku co mnie trochę irytowało, a on doskonale o tym wiedział.
- Praca. Miałem załatwić kilka spraw, które polecił mi Drake. - burknąłem. Kazanie czas zacząć.
- Wiesz, że nie pochwalam twojej roboty.
- Tak wiem, co ja poradzę, muszę przecież zarabiać na mnie i na Kate. - właśnie i przypomniałem sobie o Kate. Zmarszczyłem brwi.
- A praca jako mechanik ci nie wystarcza? - zrobił pytający wyraz twarzy.
- Już więcej dostaję za pranie dupy tym kutasom, którzy podpadli dla Drake'a. Nie martw się, niedługo z tym skończę. - odparłem niewzruszony.
- Tak samo mówiłeś jakiś rok temu. - wywrócił oczami. Kocham go jak brata, no ale czasami chciałbym mu przyjebać.
- Teraz już mówię serio. Zmieńmy temat. - warknąłem.
Liam już nic nie odpowiedział, co mi bardzo sprzyjało. Prawie cała droga minęła w ciszy. Odwiozłem go pod same jego mieszkanie i oczywiście gdy wychodził, musiał dodać swój komentarz, który tak czy siak dusił w sobie odkąd skończyliśmy rozmawiać o mojej robocie. Obszedł samochód i znalazł się obok mojego okna. Otworzyłem szybę i spojrzałem na niego, on zaś oparł się przodem do okna.
- Tylko gdy będziesz załatwiał tego typa, to nie właduj się w kolejne gówno.
- Tak mamo. - wywróciłem oczami po czym uśmiechnąłem się do niego, a on zaśmiał się. Nie umie udawać poważnego. - Jakieś wnioski, zażalenia zanim odjadę? - uniosłem jedną brew.
- Harry jutro wyprawia imprezę - uśmiechnął się jeszcze bardziej.
- Harry? Nie pierdol, że Hazza wrócił do Doncaster i nawet się ze mną nie przywitał! A to fiutek. - zaśmiałem się.
- Tak, powiedział, że oficjalnie chciał się z tobą przywitać na imprezie, a i ten... - podrapał się po policzku po czym dodał. - Ja zabieram dziewczynę. - wypalił a mnie zszedł uśmiech z twarzy.
- To ta czarna suka co ją znalazłeś? Jak jej tam Dominica? - zmarszczyłem czoło w kompletnej irytacji.
- Diana. - poprawił mnie. - Nie nazywaj jej tak. Przeszkadza ci coś, że kogoś wreszcie znalazłem? - powiedział zirytowany.
- Wreszcie? Ty naprawdę jesteś ślepy ile lepszych lasek wgapia się w ciebie kiedy tylko mają okazję? Mnie tam chuj obchodzi z kim będziesz. Po prostu jej nie trawię. Ważne żebyś był szczęśliwy, a ona najlepiej niech nie wchodzi mi w drogę. - warknąłem.
- To czemu się tak oburzyłeś, że ją zabieram?
- Bo myślałem, że to będzie męski wieczór Payne. - odparłem zrezygnowany.
- To będzie dzika impreza Tommo... Może i nawet większa niż w Projekt X. - odparł. - Nie no może trochę przegiąłem.
- Dobra idź, bo cię przejadę . - zaśmiałem się, a on walnął mnie po przyjacielsku z pięści w ramię.
- To do jutra. - odwrócił się i poszedł w stronę swojego mieszkania.
Z piskiem opon pojechałem w miejsce, gdzie miałem załatwić jakiegoś chuja.



_______________________________________________________
(Nicole)

Miałam dość kolejnego zamulania w domu. Nikt się nie odzywa. Ani Diana, ani Louis. Czy ktoś w ogóle pamięta o moim istnieniu? Czasami żałuję, że nie mam więcej znajomych. Postanowiłam, że się przejdę. Wstałam i ubrałam się w coś ciepłego po czym zeszłam na dół i przy wyjściu założyłam swoje conversy. Wyszłam z domu, a na podwórku nie było ani ciepło, ani zimno. W sam raz. Tak jak lubię. Wsadziłam słuchawki w uszy i zapuściłam swoją ulubioną muzykę.
Przechodziłam obok wielu sklepów i niestety musiałam zdjąć słuchawki, bo jakiś gość rozdawał ulotki. Wzięłam jedną i wrzuciłam do pobliskiego kosza. Odwróciłam się na chwilę, bo słyszałam za sobą dość bliskie kroki. Chyba się przesłyszałam bo kilka metrów dalej widziałam tylko zakochaną parę i faceta w okularach przeciwsłonecznych, chociaż był wieczór. Jednak wolałam być czujna i zostawiłam jedną słuchawkę wolną. Skręciłam dwa razy, by mieć więcej czasu na spacer. Odwróciłam się kolejny raz, bo słyszałam jakieś krzyki. To tylko grupa nastolatków, jednak w oddali dalej widziałam tego faceta w okularach. Cholera, cholera, cholera. Zaczęłam panikować. Szybko zauważyłam, że dom Diany jest niedaleko. Skręciłam to w lewo, to w prawo, ale dziwny mężczyzna dalej za mną podążał.
 Zaczęłam biec. Jak najszybciej chciałam znaleźć się u mojej przyjaciółki. Zapukałam do jej drzwi i zanim ktoś mi otworzył to rozejrzałam się jeszcze dla pewności czy ten typ nie stoi gdzieś tutaj.
- Nicole! Co tu robisz? Wejdź. - przywitała mnie Diana.
- No wiesz, wiedziałabyś że przyjdę jakbyś odbierała telefon. Albo żebyś przynajmniej na jednego sms'a odpisała. - oburzona odwiesiłam płaszcz i poszłam za dziewczyną do jej sypialni.
- Przepraszam Nicole. Zgubiłam ładowarkę do telefonu... Nieważne, napijesz się czegoś? - zapytała z uśmiechem na twarzy, a w jej oczach widziałam ekscytacje.
- Poproszę sok pomarańczowy. - usiadłam na jej łóżko.
- Robi się! - i nagle zniknęła za drzwiami.
Nie chciałam jej nic mówić, że jedynym powodem dlaczego do niej przyszłam to było to że jakiś facet mnie śledził. Może po prostu szedł w tą samą stronę co ja i nie musiał mnie śledzić. Tak właściwie nikogo nie obchodzę i z nikim nie zawierałam jakichś układów żeby mieć takie problemy jak na przykład śledzenie mnie przez jakiegoś typa. Nagle z zamyśleń wyrwała mnie Diana stawiając mój sok na biurko, które znajdowało się przy łóżku.
- Czemu jesteś taka w skowronkach? - zapytałam przyglądając się dziewczynie.
- Bo idę jutro na imprezę, a ty idziesz ze mną. - poruszyła wymownie brwiami, a ten jej cały uśmieszek dobrze nie wróżył.
- Kto powiedział, że gdziekolwiek idę?
- Daj spokój Nicky. Wyjdź przynajmniej raz ze mną. Zaprosił mnie mój niedawno poznany kolega. Proszę. - zaczęła trzepotać rzęsami i zrobiła tą swoją popisową smutną minę, przy której zawsze ulegam.
- No zgoda! - zaśmiałam się.
- Yay! Nie pożałujesz i może w końcu kogoś poznasz. - uśmiechnęła się i mnie przytuliła.
Gdyby tylko ona się dowiedziała...



_______________________________________________________
(Louis)




Po tym, jak odjechałem spod domu Liam'a przypomniałem sobie o Colinie. Żeby rozkręcić zabawę, wróciłem do domu na parę chwil. Z radości trzęsły mi się ręce, bo dawno tego nie robiłem. Otworzyłem drzwi i najpierw sprawdziłem co z Kate. Na szczęście spała. Moja mała siostrzyczka, skulona na łóżku z rozmazanym tuszem do rzęs na policzkach. Lekko pocałowałem ją w głowę, spojrzałem na nią ostatni raz i wyszedłem z pokoju. Zawzięcie szukałem po szafkach małego woreczka. Ciężko było mi go znaleźć, bo w szufladach w moim pokoju zawsze miałem syf. Nie dbałem o to. Zresztą, ten dom był mi tylko po to, żebym na parę godzin mógł zasnąć, a później dalej robić swoje. Przeszukałem trzecią szafkę i znalazłem. Nieunikniony uśmiech wkradł się na moje usta. Rozsiadłem się w salonie i znalazłem jakąś starą kartę kredytową. Rozsypałem biały proszek na stole i delikatnie ułożyłem go w kreskę. Spojrzałem na mój towar i przed oczami miałem obraz zakrwawionego Colina. Nie jest mi go szkoda w żadnym stopniu. Skurwysyn. Chwilowo odsunąłem od siebie te myśli i kucnąłem przy stole. Dziś wciągnąłem to nosem, bo nie miałem zbyt dużo czasu. Uwielbiałem ten stan, chociaż obiecałem sobie się zmienić. Ale jedna mała kreska nikomu jeszcze nie zrobiła krzywdy, prawda? Pozbierałem wszystko ze stołu, a woreczek wyrzuciłem do kosza, bo nic już w nim nie zostało. Zakluczyłem dom i z podnieceniem pojechałem najpierw do Ray'a. Colina zostawię na deser. 



Spojrzałem na małą kartkę od Drake. Adres się zgadzał. W mojej głowie zaczynała się euforia. Chyba znów zaczynam. "Ćpam sportowo. Nawet ładnie to brzmi. Uprawiam ćpuński sport." Czułem się pobudzony i dzisiejszego dnia na pewno mi się to przyda. Samochód postawiłem trochę dalej, żeby nie było żadnych podejrzeń. Okrążyłem klub w poszukiwaniu Ray'a. Nie znalazłem go na zewnątrz, więc musiałem wejść do środka. Zdziwiłem się, że przy wejściu nie było żadnego ochroniarza. Usiadłem przy barze i zapytałem barmanki o tego typa. Wskazała palcem, że powinien być w jednym z pokoi. Widocznie to był jakiś magazyn. Moje podniecenie całą tą sytuacją rosło z każdym krokiem w stronę drzwi, bo wiedziałem, że gdy z nim skończę załatwię Colina. Powoli i bez stresu otworzyłem drzwi. Ray siedział z blantem w dłoni oglądając pokaz jakiejś striptizerki, chociaż jak dla mnie była beznadziejna. Nie dorównywała Nicole. Wyglądała na zdzirę.
- Pomyliłeś pokoje? - odezwał się. 
Kiedy siedział nie mogłem rozpoznać jego twarzy, ale wiedziałem dokładnie, że to on. Drake wcześniej wszystko mi opisał. W tym momencie mnie zamurowało, a cała radość z wciągnięcia kreski minęła. Stałem tak przez kilka sekund w szoku z przymrużonymi oczami. Czy to był kurwa... Colin? Co to do chuja jest? Drake mnie wkopał? Nie... Pomyślę o tym kiedy indziej. Ruszyłem w jego stronę i postanowiłem zagrać inaczej, niż to sobie zaplanowałem. Nie chcę, żeby ktoś wpierdalał się akurat teraz. 
- Ray? - na mój głos zrobił się jakiś dziwny. 
Chyba kurwa ciężko udawać mu tego Ray'a. Spojrzałem na niego z obrzydzeniem i natychmiastową chęcią rozpierdolenia go na kawałki. 
- Możemy chwilę porozmawiać? Tu jest dość głośno.
- Kim do chuja jesteś? - widziałem, że jest wkurzony tym, że przeszkodziłem mu jego "pokaz". Oblech.
- Spokojnie, chodź. 
Kutas. Poszedł za mną jak piesek na posyłki. Wyszliśmy z zatłoczonego klubu. Teraz. To stanie się teraz. Szybkim ruchem przywarłem go do ściany, ciągnąc za jego koszulę.
- Pamiętasz Kate, skurwysynie? - wysyczałem przez zęby. 
Prawdziwy Colin zaczął się szarpać, ale widziałem to, że nie ma szans. Po ćpaniu zawsze czułem się silniejszy.
- Tą sukę? - zaśmiał się szyderczo.
Przy tych słowach, z całej siły cisnąłem go o chodnik. Jaka szkoda, że nie rozpieprzył sobie głowy o krawężnik. Teraz czułem, że jestem w transie i nie zatrzymam się, dopóki on chociaż nie straci przytomności, albo kurwa nie zdechnie. Zadawałem mu kolejne ciosy w twarz ciężko oddychając. Szybko rozbiłem kolejny raz jego krwawiący nos. Chwyciłem go za tył koszuli, która była już doszczętnie rozerwana, by unieść go w górę i z całej siły jaką w sobie miałem kopnąć w brzuch. Moja klatka ciężko unosiła się i opadała, gdy widziałem jak się wykrwawia.
- Jak ją nazwałeś chuju?! - wydarłem się na całą dzielnicę. 
Trochę się trudził by wybełkotać jakieś zdanie.
- Była sła..słaba w łóżku. - zaczął krztusić się własną krwią. 
Popchnąłem go na kolana przyduszając go przedramieniem. Mimo mojego stanu stałem twardo na nogach. Przy kolejnym ciosie usłyszałem dźwięk łamanych żeber, jednak to była dopiero połowa satysfakcji.
- Znudziło ci się twoje imię i nazwisko Colin? - podarowałem mu kolejny cios w brzuch.
Facet zgiął się i w tym momencie upadł na chodnik. Z radością w oczach patrzyłem na jego ból. Nie pozwolę mu tak leżeć. Moja noga powędrowała do jego pleców. Wydał z siebie zduszony jęk. Próbował się bronić, jednak jego siły były nieznaczne. Pochyliłem się nad nim widząc jak próbuje nie stracić przytomności. 
- Nawet jeśli nie umrzesz tutaj, to jeszcze nie koniec, skurwysynie. 
Znów poczułem przypływ energii, który wracał w odpowiednich momentach. Wstałem i wymierzyłem mu największy ze wszystkich kopniaków, tym razem w jego obleśny ryj. Wszędzie była krew. Na jego policzkach lały się strużki czerwonego płynu.
- Ujebałeś mi koszulkę. - zaśmiałem się i był to mój kolejny powód  do kopnięcia.
Colin nie ruszał się. Miał zamknięte oczy, a nogi lekko podkulone. Byłem z siebie cholernie zadowolony. Spojrzałem ostatni raz na jego ciało i naplułem mu w twarz.
- A przy okazji to Drake cię pozdrawia. 






Nie ma tu co dużo pisać, rozdział pełen emocji i jesteśmy z niego bardzo zadowolone. Wena wróciła i to chyba jak prezent pod choinkę, dawno jej z nami nie było. Nasze postanowienie noworoczne to częstsze dodawanie rozdziału, a życzenie to rekordowa liczba komentarzy. Dacie radę do 25? Dacie! Mamy świetne plany co do kolejnych rozdziałów, a potrzebna jest nam wasza motywacja. Buziaki. x

17 komentarzy:

  1. Zajebisty:) Nexta prosze:*

    OdpowiedzUsuń
  2. zajebisty x podoba mi sie <3
    @NiallAkaAngel_ ♥ informuj mnie prosze

    OdpowiedzUsuń
  3. twój blog jest bardzo interesujący.
    Cieszę się, że trafiłam na niego.
    Będę częstym gościem.

    ZAPRASZAM NA SWOJEGO NOWEGO BLOGA Z OPOWIADANIAMI O ONE DIRECTION

    http://my-life-is-true-onedirection.blogspot.com/

    PROSZE O SZCZERĄ OPINIE :*

    OdpowiedzUsuń
  4. tak! Czytałam już rano ten rozdział, ale byłam na telefonie i nie chciało mi się komentować :D
    Mówiłam już, że zakochałam się w tym opowiadaniu, nie? Nie będę się powtarzać :P
    Louis, ty idioto. Jesteś zbyt oprywczym dupkiem. Już nie wiem, co mam o nim myśleć, bo w jednej chwili wydaje mi się, że naprawdę lubi Nicole, a za chwilę mam wrażenie, jakby znów traktował ją zdawkowo ;/ A mówią, że to kobietę trudno rozgryźć... Przykro mi z powodu Kate, ale może dziewczyna w końcu przejrzy na oczy. Louis stara się być dobrym bratem, szkoda tylko, że wybiera do tego takie metody :c Omal nie popłakałam się ze śmiechu, kiedy Louis prawie potrącił Liama, a ten rzucił tekstem " Myślałem, że zesram się w majty", oszalałam po prostu :D Trochę mi szkoda Louisa i tego, jaki "sport" uprawia, ale cóż, z czegoś takiego ciężko jest wyjść ;/ Nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału i tego, co się będzie działo na imprezie, jak się będzie zachowywał Louis i w ogóle :3
    Tak ogólnie, to dziękuję, że do mnie napisałać, bo pewnie bym tego nie skomentowała, a naprawdę lubię to robić tylko jestem leniwa :D Jak widać, do komentowania też potrzebna jest motywacja ;)
    Pozdrawiam~Lady Morfine <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. jesteś chyba najlepszą czytelniczką naszego bloga z jaką się spotkałam <3 jak widać, ciężko nam teraz o komentarze, chociaż wydaje nam się, że ten rozdział jest najlepszy ze wszystkich innych. pomysł na "Myślałem, że się zesram w majty" był boo bear i uwierz, że jak ona to wymyśliła to też oszalałam XDDDD bardzo dziękuje za tak długi komentarz, jeśli chcesz mogę cię informować o kolejnych rozdziałach pisząc na twoim blogu :)

      Usuń
    2. Cóż, skoro w życiu realnym się rani ludzi, to chociaż w internecie można być miłym :) Jeśli już komentuję, to staram się robić to porządnie, bo sama ninawidzę gdy ktoś wysila się jedynie na marne "next" (nie ubliżając nikomu oczywiście). Byłabym wdzięczna za powiadomienia, gdyż opowiadanie mam w zakładkach na telefonie, które często sprawdzam, więc nie ma wątpliwości, że nie przeczytam, tylko gorzej może być z komentowaniem. Więc powiadomienia w godzinach wieczornych= komentarz :D Albo możesz mnie powiadamiać na twitterze, jeśli masz, to mój nick @ladymorfinepl :)
      ~Lady Morfine <3

      Usuń
  5. To fanfiction jest dziwnie znajome...więc są 3 opcje:
    * kiedyś trafiłam tutaj, przeczytałam ale znudzona czekaniem na następny rozdział, zapomniałam o tym blogu
    * skopiowałaś od kogoś ff
    * ktoś skopiował od cb
    hmmm myślę że to raczej ta pierwsza opcja hahah
    dziewczyno świetnie piszesz
    wgl genialny pomysł na fanfiction :D
    gratuluje talentu
    hahahahh nmg doczekać się kiedy wyjdzie że Nicole jest przyjaciółką Diany..znaczy jak Lou zareaguje xD
    szkoda mi jego siostry..biedna dziewczyna..wcale mi nie jest szkoda tego pieprzonego gwałciciela..
    ale co jeśli Lou go zabił i trafi do więzienia?
    Omg te niepewności mnie wykończą więc pisz szybko nexta!

    @BackForBlue

    PS. Pisałam z telefonu więc to doceń bo niewielu ludziom by się chciało hahaahah xD

    OdpowiedzUsuń
  6. świetne czekam na next ! ;3

    OdpowiedzUsuń
  7. O matko, jestem pod wrażeniem! Przeczytałam całe 10 rozdziałów w kilka godzin. Naprawdę świetnie piszesz, podoba mi się! Jestem zaintrygowana złym Louisem, kiedy piszesz o jego pociągającym głosie, wyglądzie, po prostu czuję się jakby stał przede mną! Przechodzą mnie dreszcze podczas czytania, a to u mnie rzadkie ;)

    A co do rozdziału, to świetny jak każdy. Jak wyobrażam sobie Tommo, który daje komuś wpierdol tak, ze aż łamią się tej osobie żebra, to na prawdę, budzi się we mnie dziwne, ale miłe uczucie. Już nie mogę się doczekać imprezy u Harrego, kiedy Nicole zobaczy tam Louisa, jestem ciekawa co się wtedy wydarzy. Więc, czekam na następny z niecierpliwością i proszę o informowanie mnie o nowych rozdziałach na twitterze :) @magdazynel to moje konto. Zaprosiłaś mnie do czytania właśnie na tt i jestem Ci ogromnie za to wdzięczna! :)

    Pozdrawiam xx

    OdpowiedzUsuń
  8. to my (bo piszę z przyjaciółką) jesteśmy ci wdzięczne za taki wyczerpujący komentarz i powiadomię na pewno xx

    OdpowiedzUsuń
  9. OMG :o Boże jaki ten rozdział genialny. Zakochałam się w tym blogu od pierwszego rozdziału. Po prostu genialny. Boże jak ja tego bloga uwielbiam. Nie masz pojęcia jak bardzo podbiłaś moje serce. Jestem Ci za to wdzięczna <3 Mam nadzieję, że szybko, ale to szybko pojawi się kolejny rozdział, bo będę tęsknić. OMG...dalej jestem pod kurewskim wrażeniem...normalnie jak sam skurwysyn *o* Boszzzzzz kocham Cię dziewczyno i Twój talent. Czekam z niecierpliwością na następny rozdział!!!!!
    Pozdrawiam! :* xx

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziekujemy ci bardzo za tak miłe słowa. Jestesmy w trakcie pisania. Mamy nadziejr ze nastepny rozdzial spodoba co sie jak te ostatnie. x

      Usuń
  10. Opowiadanie jest mega! a ten rozdzial omamciu! Informujcie mnie @niallerxhomie + zapraszam do siebie, liczę na opinie w komentarzu u-make-me-strong.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  11. Ohohoh bosko, gratuluje dziewczyny, co za akcja. :) Rozdzial mega, czekam na kolejny :*

    OdpowiedzUsuń
  12. Boski cudowny czekam na next <33
    http://ostatniechwile.blogspot.com/
    Zapraszam do mnie ;D

    OdpowiedzUsuń
  13. O kurwa! Zajebiste opowiadanie! Wciągnęło mnie na maksa! Dawajcie szybko nexta bo umrę haha :D Pozdrawiam i życzę dużo weny kochane ! @We_AreStrong xx

    OdpowiedzUsuń