wtorek, 23 lipca 2013

Rozdział drugi

Rozdział na początku może wydać się nudny, jednak koniec bardzo was zaintryguje. ;)

_______________________________________________________________


Wiedziałam, że długo dziś nie pośpię, bo budzik już bezlitośnie dzwonił. Leniwym ruchem ręki wyłączyłam go. Dalej przekładałam się z boku na bok z nadzieją, że zasnę jeszcze na parę minut. Jednak nie dane mi to było, gdyż do mojego pokoju wparowała mama.
- Nicole - powiedziała łagodnie.
Nie reagowałam. Nie należałam do rannych ptaszków, ale przypomniałam sobie, że dziś poniedziałek, czyli najgorszy dzień w tygodniu. Dlatego jeszcze bardziej nie chciało mi się wstawać.
- Nicole, wstawaj - teraz jej ton był stanowczy.
- Daj mi jeszcze pięć minut - wymamrotałam.
Mama zerwała ze mnie kołdrę. Rano byłam jak zawsze nieznośna, nie radziłabym wtedy nikomu do mnie podchodzić. Nie miałam wyboru. Powoli wygramoliłam się z łóżka. Wolno kierowałam się ku łazience. Zamknęłam za sobą drzwi i odkręciłam wodę w kranie. Obmyłam twarz zimną wodą żeby choć trochę się rozbudzić, a następnie wytarłam ją ręcznikiem, który był zawieszony obok umywalki. Pospiesznie umyłam zęby, bo zdałam sobie sprawę, że nie mam zbyt wiele czasu. Skorzystałam z ubikacji, po czym zrobiłam lekki makijaż. Wyszłam z łazienki i wyjęłam z szafy jasne rurki i kremowy sweter. Związałam włosy w kucyka. Chwyciłam za torbę z książkami i zbiegłam na dół. Mama już czekała z kanapkami zrobionymi dla mnie na śniadanie. Spojrzałam na zegarek i zaczęłam jeść w pośpiechu. Resztę spakowałam do torby i weszłam do korytarza. Nałożyłam czarny płaszcz oraz buty.
- Pa mamo! - krzyknęłam.
Wzięłam klucze i wyszłam z domu. Wiedziałam, że i tak się spóźnię, więc wsiadłam do samochodu zamiast iść pieszo. Włączyłam radio, a w jednej ze stacji leciało akurat " Impossible " James'a Arthur'a. Odpaliłam samochód i ruszyłam w stronę szkoły. Droga zajęła mi niecałe dziesięć minut. Zaparkowałam i z siedzenia zabrałam moją torbę. Przez cały czas w aucie coś dziwnie stukało, chyba że się tylko przesłyszałam. Weszłam do środka i podbiegłam do szafki by wyjąć książki na dzisiejszy dzień. Pierwsza lekcja to matematyka. Super, zajebiście... Lepiej być nie mogło. Mimo wszystko dzisiaj zdążyłam. Dzwonek zadzwonił, a ja weszłam do klasy. Zaczęliśmy sprawdzianem. Miałam nadzieję, że dostanę z niego 4...Tak właśnie rozpoczął się mój poniedziałek. Pisałam już ponad 10 minut. Patrick jak zwykle prosił mnie o pomoc. Wisiałam mu przysługę, więc dałam mu ściągnąć. Dzwonek na przerwę zadzwonił równo, gdy skończyłam pisać. Po dwóch kolejnych lekcjach przyszła pora na lunch. Podeszłam do stolika, przy którym siedziała Diana.
- Hej! - wstała dając mi buziaka w policzek - Jak minął ci weekend?
Nagle przypomniałam sobie o wczorajszym dniu, ale nie było sensu  o tym mówić, bo nic takiego się nie wydarzyło.
- W sumie to nic ciekawego. A jak tobie?
- Muszę ci powiedzieć, że zajebiście. Alan był u mnie wczoraj i bawiliśmy się świetnie. Coraz lepiej nam się układa.
- Cieszę się - uśmiechnęłam się - Pisałam wczoraj do ciebie. Nie odpisałaś... Aż tak byłaś zajęta?
- Wybacz Nicole, zgubiłam telefon, znasz mnie.
- Nie ma sprawy.
- Wiesz co? Spotkajmy się jutro. Dawno nie gadałyśmy tak dłużej o różnych głupotach - zaśmiała się.
- Bardzo dobry pomysł. Zadzwonisz do mnie.
Po lunchu poszłam na dwie ostatnie lekcje. Minęły szybko, bo był to angielski i geografia. Skierowałam się w stronę szafki. Otworzyłam ją i schowałam do niej książki. Zamykając drzwiczki myślałam, że dostanę zawału. Przede mną stał Rick.
- Tęskniłaś? - przygryzł wargę, co wcale mi się nie spodobało.
- Czego znowu chcesz? - zapytałam obojętnie.
- Robisz coś po szkole?
Nienawidzę tego natręta.
- Owszem, spotykam się z moją przyjaciółką. Nazywa się: książka od języka angielskiego. Powinieneś ją poznać..
- Ha ha zabawna jesteś kochanie - zaśmiał się ironicznie.
- Nie mów tak do mnie - wycedziłam przez zęby.
- A więc zapytam jeszcze raz. Robisz coś dziś po szkole?
- Tak robię. Nic wspólnego z tobą.
- Po co ta zbędna agresja Nicole? - lustrował mnie wzrokiem od góry do dołu, uśmiechając się przy tym.
- Zejdź mi z drogi Rick.
- Spieszysz się gdzieś? - położył rękę na szafce.
- Już ci mówiłam, odczep się ode mnie - odepchnęłam jego rękę i wyszłam na parking. Szybko odnalazłam swój wóz, więc się do niego zbliżyłam. Odpaliłam silnik i znowu usłyszałam te stukanie, a po chwili silnik zgasł.
- Cholera - przeklęłam pod nosem.
Spróbowałam jeszcze raz. Udało się, jednak stukanie nie ustało. Nie mogłam tego tak zostawić. Zastanowiłam się gdzie najbliżej jest warsztat. Przypomniałam sobie, że najbliższy znajduje się 3 kilometry od szkoły. Wiem to, bo widziałam wielką reklamę na budynku sklepu, którego zawsze mijam, gdy jadę do szkoły. Ruszyłam w tamtą stronę z nadzieją, że nie stanę na środku drogi. Gdy jechałam co chwilę gasł mi silnik i w ten sposób dojechałam tam w pół godziny. Odstawiłam auto przy jednym z pobliskich garaży. Wysiadłam i zaczęłam szukać jakiegoś mechanika, który mógłby mi pomóc. Nagle mnie zatkało...

- Ja pierdolę. 


A więc jest kolejny rozdział. Dziękujemy za tak miłe komentarze. Jeżeli chcecie wiedzieć o kolejnych rozdziałach to zostawcie w komentarzach swoje tt.
I pamiętaj:

CZYTASZ = KOMENTUJESZ

7 komentarzy:

  1. Bardzo mi się spodobało :) kiedy kolejny rozdział?
    PS zapraszam również do mnie, piszę fanfiction o Niall'u ;3 http://keriszmeri.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział pojawi się, jeśli będzie 5 komentarzy. :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Jejkuuuuuuu nie mogę doczekać się następnego. Nie przejmujcie się, że są krótkie. To jest świetne :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Zgaduję, że to Lou jest mechanikiem :D Nie mogę doczekać się następnego! Mam nadzieję, że będziesz wpadać też na nasz blog: http://sweetnothingbutlove.blogspot.com/ tak jak sobie obiecałyśmy. Jeżeli możesz to informuj mnie o nowych rozdziałach na tt: @amelia_oliv_joy :))

    OdpowiedzUsuń
  5. Louis jako niegrzeczny chłopiec *-*
    Czekam na kolejny :)

    OdpowiedzUsuń
  6. dodajcie jak najszybciej rozdział :*

    OdpowiedzUsuń
  7. Ciekawe ^^ @NiallAkaAngel_

    OdpowiedzUsuń